Wszystko przez coraz ostrzejsze normy emisji spalin. Ograniczenia łącznej emisji nakładane są na całą markę, a nie na konkretny model. Ilość szkodliwych substancji (głównie mierzonego dwutlenku węgla) poszczególnych modeli jest sumowana, a następnie z uzyskanej wartości wyciąga się średnią. Tym sposobem możemy sobie pozwolić na paliwożerny model, jeśli drugiemu odrobinę zaciśniemy pasa. Taki zabieg wykonuje stale wiele firm, a teraz podobnym śladem podąży Subaru.
Kolejny bliźniak?
Pierwszym hybrydowym modelem Subaru, które będziemy mogli ładować z gniazdka, będzie XV PHEV. Auto ma zadebiutować jeszcze przed końcem 2018 r. W kwestii rozwiązań napędowych, Subaru skorzysta z technologii Toyoty. To już nie pierwsza kooperacja japońskich marek. Wcześniej obie firmy współpracowały przy produkcji równoległych modeli – Toyoty GT86 i Subaru BRZ.
Zobacz: Piąta generacja Subaru Forester oficjalnie!
Póki co marka nie ujawnia zbyt wielu szczegółów na temat nowego modelu. Wiadomo jednak, że auto będzie mogło poruszać się tylko na prądzie, przejeżdżając około 50 km bez budzenia jednostki spalinowej. Subaru bezapelacyjnie kojarzy się z napędem na cztery koła. Można więc podejrzewać, że w modelu XV PHEV pojawi się rozwiązanie E-Four, które znamy z Toyoty RAV-4 (tylna oś jest napędzana silnikiem elektrycznym, a przednia – spalinowym).
Dokładnie takie rozwiązanie ma się pojawić w najnowszym modelu Subaru WRX, które (jeśli Wierzyć pogłoskom) również ma być hybrydą. Pod maską ma znaleźć się dwulitrowy silnik typu boxer, a motor elektryczny ma napędzać tylną oś. Trudno powiedzieć, czy oba japońskie auta będą bazowały na konstrukcji Toyoty. WRX jest jednak autem typowo sportowym, które musi przenieść znacznie większą moc I zapewnić lepsze osiągi. Ciekawe czy rozwiązanie z RAV-4 będzie wystarczające dla takich oczekiwań.