Mimo, iż kontrowersyjna sprawa z lutego została prawomocnie umorzona, prokurator generalny Andrzej Seremet zdecydował się na uchylenie tej decyzji. Tym razem śledczy zbadają czy nie doszło do "sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym".
Przypomnijmy. Robert N. został zatrzymany przez świętokrzyskich policjantów po tym, jak uciekał przez 35 kilometrów na trasie krajowej numer siedem. Rajd trwał od okolic Jędrzejowa, aż do węzła Jaworznia na obwodnicy Kielc i skończył się dopiero po uderzeniu Mercedesa w barierę energochłonną.
Sprawdź też: Sprawa Roberta N. szaleńca z BMW M3: śledztwo przeniesione do Płocka
Pirat popełnił tyle wykroczeń, że jeszcze tego samego dnia trafił do policyjnej celi. Na wniosek policjantów, prokuratura przychyliła się do objęcia 23-latka dozorem policyjnym oraz zobligowała go do wpłacenia poręczenia majątkowego o wysokości 10 tysięcy złotych. Ponadto zastosowano wobec niego zakaz opuszczania kraju. Później sąd wydając postanowienie umorzył sprawę.