Gdy wyszła na jaw afera z białym BMW M3 w roli głównej, Mariusz Sokołowski z Komendy Głównej Policji poinformował, że to auto było już wcześniej zatrzymane przez drogówkę po pościgu. Samochód ten do niedawna używało dwóch mężczyzn. Pierwszy, po wpadce stracił prawo jazdy i jego sprawa toczy się w sądzie. Teraz sportowym BMW szaleje Robert N. Poniższe wideo prezentuje zdarzenia, do jakich doszło jeszcze przed nagraniem słynnego rajdu po Warszawie.
Pościg za białym BMW M3
Policjanci warszawskiej drogówki przeprowadzali rutynową kontrolę kierowców pod kątem trzeźwości. Wszystko przebiegało bez zakłóceń aż do momentu, kiedy patrol minęło z wysoką prędkością sportowe BMW M3, nie zatrzymując się do kontroli. Wtedy funkcjonariusze rozpoczęli pościg za niepokornym ścigantem.
Zobacz też: Wariat z BMW M3 driftuje pod warszawską tęczą na Placu Zbawiciela - WIDEO
Po kilku minutach szaleńczej ucieczki, kierowca z M3 wpadł. Nie udało mu się zgubić w zatłoczonym mieście policyjnego Opla Insigni. Wszytko sfilmowali dziennikarze, którzy akurat towarzyszyli patrolowi. Młody mężczyzna zachował jednak zimną krew, nic sobie nie robiąc z policjantów. Udawał, że nie widział radiowozu, a w dodatku w rozbrajający sposób stwierdził, że nie ma prawa jazdy. Dziś jego sprawą zajmuje się sąd.