- Prosząc o trzeźwość Polaków, stanowicie niewątpliwie nadzieję i przyszłość tego narodu - podkreślał jeszcze niedawno duchowny w specjalnej homilii do młodzieży, która odbyła się w archikatedrze warszawskiej z okazji Pieszej Pielgrzymki Młodzieży o Trzeźwość Narodu. - Do tego, że tysiące młodych ludzi zasiadają po wypiciu alkoholu za kierownicę, już się przyzwyczailiśmy... - mówił wtedy. Okazuje się jednak, że sam duchowny chyba też się do tego przyzwyczaił i sam zgrzeszył w nieumiarkowanym piciu, bo wsiadł za kółko po alkoholu.
Sprawa wyszła na jaw, gdy w sobotę na skrzyżowaniu Wybrzeża Gdańskiego i ulicy Boleść w Warszawie prowadzona przez niego toyota uderzyła w latarnię. Gdy zbadano kierowcę alkomatem, okazało się, że w wydychanym powietrzu ma aż 2,6 promila alkoholu.
Jak dowiedział się nieoficjalnie "Super Express", duchowny przyznał się funkcjonariuszom, że wcześniej wypił pół litra whisky. Mało tego, na tylnym siedzeniu jego samochodu odnaleziono kolejną butelkę z alkoholem. Duchowny z komisariatu nie trafił jednak do izby wytrzeźwień. Dlaczego?
>>> Limuzyny polskich BISKUPÓW - takimi autami jeżdżą hierarchowie Kościoła <<<
- To normalna procedura. Jeśli taki kierowca nie jest agresywny, stosuje się do poleceń funkcjonariuszy i nie ma problemu z ustaleniem miejsca jego zamieszkania, to może zostać oddany pod opiekę innej osoby - tłumaczy Agnieszka Hamelusz (33 l.) z policji w Warszawie. - Zostanie wezwany na przesłuchanie. Będzie odpowiadał za prowadzenie samochodu po alkoholu. Grozi mu do 2 lat więzienia i utrata prawa jazdy - dodaje Hamelusz. Sam hierarcha w specjalnym oświadczeniu przeprosił za swoje zachowanie.
"Nigdy nie powinienem kierować samochodem pod wpływem alkoholu. Przepraszam wszystkich, których zgorszyłem swoim czynem (...)" - napisał. "Oddaję do dyspozycji Ojca Świętego moją posługę biskupa pomocniczego archidiecezji warszawskiej. Pragnę również poinformować, że jest moim zamiarem skorzystanie ze specjalistycznej pomocy" - wyznał.
Watykan sprawy na razie nie komentuje. - Nie mamy jeszcze dokładnych informacji na ten temat. Jak tylko będziemy coś wiedzieć, wydamy oświadczenie - ucina rozmowę ojciec Federico Lombardi z biura prasowego rzecznika Watykanu.