Zgodnie z kodeksem ruchu drogowego na drogach ekspresowych w Polsce obowiązuje ograniczenie prędkości 120 km/h. W rzeczywistości jednak mało kto się do tych zasad stosuje. Mowa tu zarówno o służbowych Skodach, jak i uczciwych, spokojnych obywatelach, który chcąc kogoś wyprzedzić szybko i bezpiecznie, są zmuszeni przekroczyć dozwoloną prędkość, by później zjechać na prawy pas i zwolnić.
W teorii wyprzedzanie na drodze szybkiego ruchu powinno to wyglądać dokładnie tak, jak przedstawił to autor nagrania z drogi S8, które wywołało w sieci prawdziwą burzę.
Autor nagrania skarży się, że w trakcie prawidłowego wyprzedzania "szeregu" pojazdów z dopuszczalną prędkością 120 km/h został przegoniony światłami przez BMW, które po krótkiej chwili jechało już "na zderzaku". Sprawiedliwość wymierzył również kierowca białego Mercedesa GLK, który po wyprzedzeniu naszego bohatera zaczął gwałtownie hamować.
Mężczyzna upiera się, że wszystko zrobił zgodnie z prawem i rzeczywiście tak jest. Nie zmienia to jednak faktu, że z własnej kultury mógł kilkakrotnie zjechać na prawy pas, by przepuścić innych kierowców, których określił mianem "#BandyciDrogowi". Kto waszym zdaniem ma racje? Kierowca, czy internauci?