W czasach pandemii, która dla większości z nas przyszła niespodziewanie, dobrze jest mieć własny samochód. Możliwość przemieszczania się własnym środkiem transportu z pewnością zweryfikowała plany sprzedażowe wielu osób, które nosiły się z zamiarem sprzedaży. Ci, którzy zamierzali dopiero kupić 4 kółka również mają pod górkę. Ograniczenia przemieszczania się, niejasne przepisy i strach przed zakażeniem skutecznie zniechęcają ludzi do poszukiwania auta.
Sprawdź: Koronawirus niszczy rynek motoryzacyjny w Polsce. Tak źle nie było od dawna
Jak podaje AAA Auto, w marcu w Polsce pojawiło się 238 371 ofert sprzedaży samochodów używanych, czyli niemal 33 000 mniej niż w lutym. Rynek, zamiast rozpędzać się na wiosnę, hamuje i kurczy się już na samym początku walki z epidemią. Dane za marzec dopiero zapowiadają spadki, które czekają nas w kolejnych miesiącach.
Nie tylko zagrożenie epidemiczne wpływa na sprzedaż aut używanych. Wkrótce ważnym czynnikiem staną się również warunki ekonomiczne. Społeczna kwarantanna, wstrzymanie produkcji w fabrykach, zamknięcie obiektów użyteczności publicznych, restauracji, kin - wszystko to sprawia, że gospodarka stoi w miejscu. Nadchodzący kryzys wydaje się być nieunikniony, a to z pewnością odbije się na zasobności portfeli wielu z nas.
Czy samochody używane staną się tańsze? To możliwy scenariusz. Zacieśniające się budżety gospodarstw domowych mogą zmusić posiadaczy kilku aut do przynajmniej częściowej wyprzedaży ruchomego majątku, a wśród atrakcyjnych ofert mogą zacząć się pojawiać klasyki używane dotąd do weekendowych przejażdżek i trzymane "na czarną godzinę". Z drugiej strony, spadek cen związany z mniejszym popytem, może zostać zrównoważony mniejszą podażą aut z importu. Wielu handlarzy wstrzymało się z wyjazdami po auta do Niemiec, a obecnie pojawiające się oferty to z reguły samochody zakupione jeszcze przed wybuchem epidemii w Europie. Sprowadzanych aut w najbliższych miesiącach będzie po prostu mniej, a mniejsza podaż może zahamować spadek cen.
Już teraz widać, że długoterminowe kontrakty (wynajmy, leasingi) stają się "gorącym kartoflem" w rękach przedsiębiorców, którzy przeszacowali swoje zdolności finansowe bądź chcą skupić się na ratowaniu swoich źródeł dochodów. Rezygnacja z wynajmów i leasingów może sprawić, że dotychczasowi abonenci i leasingobiorcy zaczną rozglądać się za niedrogimi autami używanymi, którymi "przejeżdżą" niepewne czasy.
Jakie auta będą trzymać cenę najlepiej? Biorąc pod uwagę okoliczności, najbardziej odporne na spadki cen będą modele marek popularnych, które od lat sprzedają się najlepiej. Samochody, których eksploatacja jest niedroga, a części powszechnie dostępne, będą wyborem tych, którzy przez sytuację ekonomiczną zostaną zmuszeni do przesiadki. Nie spodziewałbym się więc spadku wartości samochodów takich jak Opel Astra, Volkswagen Golf, Skoda Octavia czy Ford Focus. Bardziej wyrafinowane propozycje, auta w rzadkich wersjach wyposażenia, youngtimery mają szansę nieco stanieć w nadchodzących miesiącach. Skala ewentualnych spadków zależy od rozwoju sytuacji i tego, jak szybko i skutecznie zaczniemy wracać do normalnego życia. Problem w tym, że nikt nie wie, kiedy to nastąpi.
Sprzedawcy aut, również używanych, dwoją się i troją, by klienci jak najwolniej tracili zainteresowanie ich ofertą. Wielu dealerów i sieci sprzedaży oferuje możliwość zakupu auta bez wychodzenia z domu. Na popularności zyskują także wideoprezentacje używanych aut, a cenę wreszcie można bez skrępowania negocjować na odległość. Co by się nie działo, rynek samochodów używanych czekają zmiany. Dobra wiadomość jest taka, że w dłuższej perspektywie, mogą one być korzystne dla klientów.