Kłęby dymu z rury wydechowej i olej kapiący dookoła. Na szczęście takie autobusy na polskich drogach należą już do rzadkości. W niektórych przedsiębiorstwach tabor wciąż bywa jednak zaniedbany bądź wyeksploatowany do granic możliwości. Tak było w przypadku Autosana, który został zatrzymany na dworcu autobusowym w Prudniku. Pół roku po tym, jak został wycofany z ruchu z powodu wycieków, inspektorzy znów wykryli niedopuszczalne nieszczelności.
Sprawdź: Co za masakra! Wyłączył systemy bezpieczeństwa, a chwilę później... [WIDEO]
Właściciel autobusu uznał, że nie będzie uszczelniał silnika, a naprawa mu się zwyczajnie nie opłaca. Poprzestał na postawieniu "brytfanny" pod jednostką napędową, która łapała to, co wydostanie się przez liczne nieszczelności. Taki zabieg jest oczywiście lepszy od zanieczyszczania otoczenia olejami i płynami, ale wciąż nie czyni z autobusu w pełni sprawnego pojazdu.
Dostanie się również diagnoście?
Podobnego zdania byli funkcjonariusze Inspekcji Transportu Drogowego, którzy zatrzymali dowód rejestracyjny autobusu. Pojazd został wycofany z ruchu, a a przewoźnik oraz zarządzający transportem w przedsiębiorstwie otrzymali karę finansową. Gorąco może się zrobić również diagnoście. Informacja zostanie bowiem również przekazana do organu nadzorującego pracę stacji kontroli pojazdów, której pracownik dopuścił tak „naprawiony” autobus do ruchu drogowego.