Ceny paliw wciąż horrendalnie wysokie. Kierowcy w całej Polsce płacą za paliwo jak za zboże, a w najgorszej sytuacji są kierowcy samochodów z silnikami wysokoprężnymi. Olej napędowy jest znacznie droższy od benzyny bezołowiowej, co sprawia, że w kość dostają nie tylko prywatni kierowcy, ale i cała branża transportowa! Czy w tym tygodniu możemy liczyć na obniżki? Wyraźnych spadków cen na stacjach raczej nie uświadczymy. Co gorsza, kurs surowca od początku tygodnia idzie znowu w górę!
To fatalne wieści dla całej gospodarki, bo drogie paliwa przekładają się, w mniejszym lub większym stopniu, na wzrost cen wszystkich towarów i usług. Przedsiębiorcy podnoszą ceny oferowanych dóbr w odpowiedzi na wyższe koszty prowadzenia biznesu, do których zalicza się przecież tankowanie.
Tak kształtują się ceny paliw w poniedziałek, 4 kwietnia:
Za litr benzyny bezołowiowej płacimy średnio 6,65 zł, a wg analityków e-petrol.pl, w nadchodzącym tygodniu średnie ceny będą utrzymywać się w przedziale 6,63-6,77 zł. Koszmarnie drogi diesel to wydatek 7,64 zł za litr, ale do 10 kwietnia ceny litra oleju napędowego mogą sięgnąć nawet 7,77 zł. Szczęśliwe siódemki? Chyba nie w tym wypadku. Nawet tankowanie LPG jest dziś kosztowne, a litr tego paliwa kosztuje średnio 3,77 zł.
Co wpływa na ceny paliw?
Ceny paliw pozostają wysokie wskutek ataku Rosji na Ukrainę, a także z uwagi na niesłabnący, globalny popyt. Zwiększenie wydobycia w krajach arabskich z pewnością wpłynęłoby na ceny ropy na światowych rynkach. Jest to jednak kwestia długich negocjacji i wymagającego procesu technologicznego. Spadek cen na stacjach może być widoczny w długiej perspektywie, ale do lata tego roku raczej nie zmieni się zbyt wiele.