Palenie gumy w samochodzie z manualną skrzynią biegów może wymagać odrobiny wprawy, ale mogłoby się wydawać, że gdy mamy do dyspozycji wóz z automatem, nie ma prostszego sposobu na zmarnowanie pieniędzy niż jednoczesne depnięcie gazu i hamulca. Okazuje się, że sprawy mogą przybrać bardzo zły obrót.
Sprawdź: Gdy się Passat spieszy, to się blacharz cieszy. Wyprzedzanie z beznadziejnym skutkiem - WIDEO
Przekonał się o tym kierowca Mercedesa-AMG C 63 S, czyli bardzo mocnego i bardzo szybkiego coupe z podwójnie doładowanym silnikiem V8 pod maską. Potwór generujący 700 Nm powinien mielić kołami jak zły, ale zamiast tego, stanął w płomieniach i wypuścił kłęby dymu z silnika.
Jak do tego doszło?
Sprawcą zamieszania jest rzecz jasna kierowca, który zignorował wszystkie możliwe sygnały mówiące, by przestał torturować samochód. Kierujący próbował bezskutecznie spalić gumę raz za razem, a zamiast odpuścić sobie tę zabawę, postanowił próbować do skutku. Po chwili obroty zaczęły rosnąć nieco bardziej niż powinny, co sugerowało, że układ przeniesienia napędu przestaje radzić sobie z gigantycznym obciążeniem, a następnym krokiem były uszkodzenia, których naprawa będzie kosztowała majątek. Kłęby dymu z wydechu mogą wskazywać na to, że blok silnika V8 po prostu pękł, a siwe chmury pochodzą z palącego się płynu chłodniczego, który dostał się do cylindrów. Prawdziwa skala uszkodzeń ujawniła się z pewnością dopiero w serwisie.
Dlaczego auto nie chciało spalić gumy? Najbardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem jest pozostawienie kontroli trakcji w domyślnym, włączonym ustawieniu. ESP i ASR hamowały koła mimo usilnych starań kierowcy, a cały moment obrotowy trafił w układ przeniesienia napędu zamiast w asfalt. To nie mogło się dobrze skończyć.