Wysoka temperatura, dobra widoczność i sporo słońca. Brzmi jak idealne warunki do poruszania się po drogach, ale w teorii bywa różnie. To właśnie w okresie letnim najczęściej dochodzi do najniebezpieczniejszych wypadków. Najczęściej przyczyną jest rzecz jasna nadmierna prędkość, ale w tym razem poszło o coś zupełnie innego. Do kolizji kolarza z samochodem osobowym doszło 2 maja po godz. 15.00 na ul. Michałowicza w Bielsku-Białej (woj. śląskie). Rowerzysta, zjeżdżając z górki, nabrał niemałej prędkości, której nie zdążył wytracić przed autami stojącymi w korku. Całe zdarzenie nagrała kamera samochodowa. Jak do tego doszło?
Polecany artykuł:
Przyczyna nieznana
Ta wycieczka rowerowa nie zakończyła się po myśli rowerzysty. Z nieznanych przyczyn mężczyzna nie zareagował na sytuację na drodze i choć stojące w korku auta widział już z daleka, jak gdyby nigdy nic przydzwonił w czerwonego Opla Astrę. Niewiele brakowało, a ta pomyłka mogłaby się skończyć prawdziwą tragedią. Strach pomyśleć, co by się stało, gdyby z naprzeciwka jechał w tym czasie inny samochód. Na szczęście kolarz wyszedł z tej sytuacji bez szwanku. Niedługo po całym zajściu na miejscu pojawił się patrol drogówki.
Kto pokryje szkody?
Kto w tej sytuacji zapłaci za ewentualne szkody? Nagranie uchwycone przez wideorejestrator, jest wystarczającym dowodem na to, by wskazać winnego tej kolizji. Kiedy sprawcą kolizji jest kolarz, kierowca może zwrócić się do rowerzysty z żądaniem wypłaty środków. Jeśli rowerzysta będzie się uchylał od obowiązku zapłaty, wtedy kierowca będzie mógł próbować uzyskać odszkodowanie już tylko na drodze sądowej – w postępowaniu cywilnym. Istnieje też szansa, że rowerzysta, który uszkodził nasz pojazd, ma wykupione OC na rower. Wówczas, tak jak w przypadku kolizji dwóch samochodów, koszty naprawy zostaną pokryte z jego polisy.