Choć niektórzy kierowcy mogą pochwalić się bezszkodową jazdą, a rozsądek za kółkiem pozwala uniknąć wielu wypadków i niebezpiecznych sytuacji, czasami nie da się zrobić absolutnie nic, by uniknąć kolizji. Tak było w przypadku kierowcy, który poruszał się samochodem z kamerką. Odrobina pecha sprawiła, że jego auto zostało skasowane, choć on sam niczemu nie zawinił.
Sprawdź: Popisy na parkingu z BOLESNYM finałem. Toyota ucierpiała przez głupotę kierowcy [WIDEO]
Film zaczyna się w momencie, gdy kierowca dojeżdża do skrzyżowania, z niedziałającą sygnalizacją świetlną. Migające, żółte światło to znak, by zachować szczególną ostrożność. Innym kierowcom wyszło to dość marnie. W wyniku typowego wymuszenia pierwszeństwa dochodzi do wypadku, a samochód jadący z naprzeciwka zmienia tor jazdy, pół sekundy później uderzając w stojący samochód z wideorejestratorem. Siła czołowego zderzenia jest na tyle duża, że w ostatnich chwilach nagrania widzimy, jak daleko do tyłu odskoczył wóz nagrywającego.
Kiepska pogoda, awaria sygnalizacji i zbyt duża prędkość. To przepis na wypadek, którego skutki poczuł niewinny kierowca. Gdyby wszyscy w tej sytuacji mieli nieco więcej wyobraźni, nie doszłoby do tego wypadku. Zobacz WIDEO: