Przycierka czy nieumyślne obicie drzwi drugiego auta - te rzeczy się zdarzają i trzeba się z tym pogodzić. Niemniej w takich sytuacjach, niezależnie od rozmiaru uszkodzeń, wypadałoby wziąć to na "klatę" i powiadomić właściciela drugiego auta o całym zajściu. Być może uszkodzenia uzna za mało istotne lub przynajmniej będzie chciał załatwić sprawę polubownie. W przypadku jednak, gdy sprawca nie będzie poczuwał się do winy i co gorsza ucieknie z miejsca zdarzenia, wtedy nie można mu odpuścić. Zwłaszcza, gdy całe zdarzenie nagrała samochodowa kamera, która nie tylko uchwyciła jego wizerunek, ale także numery tablic rejestracyjnych.
Zostawił karteczkę, potem się rozmyślił
Sytuacja miała miejsce na parkingu sklepu Castorama Komorniki. Kierujący Mazdą MX-5 otwierając swoje długie drzwi uszkodził bok zaparkowanego obok samochodu. Ponieważ wszystko działo się na oczach świadków, sprawca przycierki postanowił zostawić za szybą swój numer telefonu. Następnie, jak gdyby nigdy nic, udał się na zakupy. Gdy wrócił i dostrzegł, że uszkodzone przez niego auto jeszcze nie odjechało, karteczkę zabrał z powrotem, wsiadł do auta i zwiał. Na jego nieszczęście obydwa wideorejestratory były cały czas włączone. Poszkodowany zgłosił sprawę na policji, jednak mundurowi zakwalifikowali to zajście jako "nieumyślne uszkodzenie mienia" i nie chcieli interweniować. Teraz autor nagrania będzie dochodził sprawiedliwości na własną rękę.