Ciemnoniebieska Corvette została skradziona w 1981 roku. Odnaleziono ją przypadkiem, za sprawą zgłoszenia o opuszczonym samochodzie. Funkcjonariusze przyprowadzili ją na parking policyjny i zaczęli prześwietlać. Szybko okazało się, że auto kryje parę tajemnic.
Sprawdź także: Był pijany, chciał wręczyć łapówkę i wiózł na lawecie kradzione Porsche
Przede wszystkim - nieprawidłowy numer VIN. Policja zweryfikowała numer znajdujący się na tabliczce, ale ten okazał się sfałszowany po kradzieży, aby utrudnić identyfikację wozu.
Niełatwo będzie również dojść, kto był (lub nadal jest) prawowitym właścicielem auta. W tym, może być pomocny ukryty na nadwoziu zamaskowany numer VIN, który okazał się być prawidłowy, ale nie przybliżył służb do odnalezienia byłego właściciela Corvette. Udało się ustalić, że zgłosił on zaginięcie 38 lat temu i dostał odszkodowanie, więc auto formalnie jest własnością firmy ubezpieczeniowej.
Nie wiadomo, co działo się z Chevroletem po kradzieży. Przejechał on do tej pory zaledwie 17 703 km, co wskazuje na to, że nie był szczególnie intensywnie użytkowany, ani przez pierwotnego właściciela, ani przez złodziei.