Coroczny zlot nad austriackim jeziorem Wörthersee od lat przyciąga wielu fanów Audi i Volkswagena, a mnogość aut po modyfikacjach sprawia, że jest to również święto tuningu. W 2007 roku, Volkswagen zaprezentował naprawdę szalony projekt, który z dzisiejszej perspektywy jest wręcz niewiarygodny. Oto Volkswagen Golf GTI W12-650 napędzany 12-cylindrowym silnikiem z Bentleya. Takich konceptów już nie ma!
Sprawdź: Dobry żart czy suchar? Tak opowiada dowcip Volkswagen ID.3 - WIDEO
Absolutnie niedorzeczny, piekielnie mocny i szybki jak supersamochód. To chyba najkrótszy opis Volkswagena Golfa, w którym zamontowano potężną jednostkę napędową. Nie zmieściłaby się ona oczywiście pod maską, dlatego została umieszczona centralnie. To, w połączeniu z napędem na tylną oś, stanowi układ znany np. z Renault Clio V6 które, jak na swoje czasy, było nie mniej szalonym, a na dodatek seryjnie produkowanym autem.
12-cylindrowy silnik w kompaktowym Volkswagenie czynił z niego prawdziwą rakietę. Moc 650 KM gwarantowała przyspieszenie do setki w czasie 3,5 sekundy, a piekielnie szybki Golf, w akompaniamencie ogromnych turbosprężarek przestawał przyspieszać dopiero przy 323 km/h! Zwyczajny Golf nie zniósłby takich prędkości - auto zostało przebudowane względem seryjnego GTI, stając się znacznie szersze i niższe.
Auto nie wyszło nigdy z fazy konceptu i nie należy się temu dziwić. Osiągi nie z tej ziemi raczej nie przekładały się na prowadzenie auta w zakrętach i jakąkolwiek użyteczność. Bez wątpienia był to koncept bezsensowny i chyba przede wszystkim dlatego warto o nim dziś przypomnieć.