Pijany kierowca w Las Vegas doprowadził do ogromnych szkód, a ich pokrycie nie będzie takie proste, bo sprawca całego zamieszania nie miał ubezpieczenia. Widoczny na nagraniu z monitoringu wypadek mrozi krew w żyłach i aż trudno uwierzyć, że nikomu nic się nie stało.
Sprawdź: Życie przeleciało mu przed oczami! Awaryjne hamowanie przy 280 km/h - WIDEO
Przydrożny warsztat był wyposażony w kamery, dzięki którym przebieg tego wypadku jest doskonale widoczny. Bez wątpienia, alkohol odegrał istotną rolę w tym przypadku. Prędkość i głupota również zrobiły swoje - przejażdżka pijanego kierowcy skończyła się utratą panowania nad autem, poślizgiem i uderzeniem w krawężnik. Przy tak dużej prędkości, niewielka przeszkoda błyskawicznie posłała samochód w powietrze.
Sedan w locie koszącym odbijał się od innych aut i wielokrotnie dachował. Kolizyjny lot zakończył się dopiero w bramie serwisu, która została uszkodzona, podobnie jak elewacja budynku. Pijany kierowca, odpowiedzialny za demolkę nie był ubezpieczony i wyszedł ze zdarzenia bez szwanku, próbując na dodatek uciekać pieszo. Dochodzenie pieniędzy w sprawie cywilnej może i jest teoretycznie proste, ale raczej nie będzie szybkie i skuteczne.
Zobacz WIDEO: