Rządowy program dopłat do "elektryków" póki co boryka się z problemami i w tym roku raczej nie doczekamy się konkretnej informacji, kiedy miałby ruszyć. Wczorajsza konferencja Ministerstwa Klimatu została przełożona, a tym razem przeszkodą okazały się kwestie podatkowe, o których urzędnicy przypomnieli sobie zdecydowanie za późno. Jak podaje portal WysokieNapiecie.pl, politycznych obietnic nie uda się spełnić, bo dofinansowanie nie zostało zwolnione z podatku dochodowego, co nałożyłoby na beneficjentów programu obowiązek odprowadzenia nawet 12 tys. złotych od przyznanej dopłaty. To komplikuje sprawę i wprowadza zamieszanie, dlatego Ministerstwo musi uporać się z tym problemem, nim program dopłat ruszy.
Sprawdź: To najtańszy samochód elektryczny na polskim rynku. Skoda CITIGOe iV - TEST, WIDEO, CENA
To nie tylko dodatkowy obowiązek dla płatników podatku, ale i więcej pracy dla Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Urzędnicy zostali już raz zasypani dodatkową, a co gorsza, niespodziewaną pracą, gdy okazało się, że opodatkowane będzie dofinansowanie przyznane na instalację kolektorów słonecznych.
Aby uniknąć powtórki z (wątpliwej) rozrywki, urzędnicy chcą przygotować ustawę zwalniającą z podatku dochodowego także dopłaty do samochodów elektrycznych. Na to potrzebny jest czas, dlatego wszyscy, którzy cieszyli się na myśl o korzystnym zakupie auta elektrycznego, muszą uzbroić się w cierpliwość. Sytuacja jest także kłopotliwa dla importerów aut, którzy skłonieni rządowymi obietnicami obniżyli ceny niektórych modeli lub ustawili je na takim poziomie, by auta załapały się na program dopłat.