Usuwanie z samochodu jakiegokolwiek fabrycznego wyposażenia służącego bezpieczeństwu lub oczyszczaniu spalin jest zabronione, jednak w praktyce katalizatory i filtry DPF są zbyt kosztowne lub kłopotliwe w użytkowaniu i serwisowaniu. Dlatego wielu kierowców decyduje się na modyfikacje układu wydechowego. Małopolscy policjanci postanowili wypowiedzieć wojnę trucicielom i wziąć na siebie odpowiedzialność za sprawdzanie składu spalin samochodów osobowych.
Zobacz też: Policja ma nową broń na piratów drogowych
Do tej pory istniał problem przerzucania odpowiedzialności pomiędzy diagnostami ze stacji kontroli pojazdów, a policjantami z wydziału drogowego. Nie do końca było wiadomo kto powinien kontrolować czystość spalin generowanych przez auta.
Cała akcja jest wymierzona zarówno przeciwko dieslom, jak i dymiącym benzyniakom, także tym zasilanym LPG. Za przekraczanie standardów emisji grożą różne kary, jak np. mandat w wysokości do 300 zł, zatrzymanie dowodu rejestracyjnego ze skierowaniem na naprawę, a nawet zakaz dalszej jazdy i odholowanie danego pojazdu na policyjny parking. Po usunięciu usterek samochody będą przechodzić badania techniczne i uzyskiwać – lub nie – ponowne dopuszczenie do ruchu.
Czytaj: Pirat recydywista zabił Klaudię. Kamil G. trafił do aresztu
W przypadku aut napędzanych LPG. Powinny one mieć nieco niższą emisję dwutlenku węgla, natomiast policjanci zwrócą uwagę na niespalone węglowodory, tlenki azotu, cząstki stałe i tlenek węgla.