Przez Europę na prądzie

Elektryczne gran turismo. Audi RS e-tron GT zawiozło mnie do Rzymu

2022-09-18 12:16

“Zwiedźmy Europę elektrykiem”. Niejeden puknąłby się w głowę, gdybym przedstawił mu taki plan. Wszystko przez to, że infrastruktura dla aut elektrycznych w Polsce kuleje. Za granicą jest jednak zupełnie inaczej. Trasa z Monachium do Rzymu, którą pokonałem za sterami Audi RS e-tron GT, flagowego elektryka z Ingolstadt, pokazała mi, jak wiele brakuje Polsce do zachodniego poziomu w kwestii elektromobilności.

Audi RS e-tron GT zawiozło mnie do Rzymu

Podróżowanie elektrykiem po Polsce potrafi sprawiać problemy - wiedzą to wszyscy, którzy mieli okazję próbować. Ładowarek jest jak na lekarstwo, a jeśli coś jakąś znajdziemy, to bywa, że nie działa ona tak jak powinna lub za wolno ładuje. Nie dziwi mnie zatem, że Polacy tak niechętnie patrzą na elektromobilność, która bądź co bądź zbliża się wielkimi krokami. Zostało nam niewiele czasu, bowiem najpóźniej do 2035 roku musimy rozwinąć kulejącą infrastrukturę. A jak to wygląda na zachodzie? Nie jest tajemnicą, że nasi sąsiedzi na nadchodzące czasy są już gotowi. Podróż elektrycznym Audi RS e-tron GT z Monachium do Rzymu udowodniła, że za granicami naszego państwa panuje inna rzeczywistość.

Przede mną 1200 km. Trafiło na najlepszego?

Gdybyś w daleką podróż miał wybrać sobie jedno auto z oferty Audi, co by to było? Jestem przekonany, że większość opowiedziałaby się za komfortowym Q7 z elastycznym i oszczędnym dieslem, a pozostali za żwawym i wszechstronnym RS 6 Avant. Trudno się im dziwić, te maszyny były projektowane do takich zadań. Niestety, te samochody niebawem odejdą do historii. Inżynierowie z Ingolstadt mając to na uwadze, do zaprojektowania swojego flagowego elektryka, podeszli bardzo ambitnie. Czy Audi RS e-tron GT jest w stanie je zastąpić?

Przewaga dzięki technice, we własnej osobie

Audi RS e-tron GT jest zbiorem najlepszych rozwiązań, którymi dziś może pochwalić się Audi. Ma fenomenalne reflektory matrycowe, zaawansowane 3-komorowe zawieszenie pneumatyczne, wykonaną ze świetnych materiałów kabinę, szybkie i przejrzyste multimedia oraz jest tak szybkie, że kierowcy i pasażerom od przyspieszania szaleje błędnik. Kapitan tego kosmicznego statku ma pod prawą nogą prawie 598 KM (645 KM w trybie Boost) i 646 Nm (830 Nm w trybie Boost).

Gdy warunki na drodze sprzyjają, Audi RS e-tron GT ważące ponad 2300 kg, osiąga pierwszą "setkę" w mniej niż 3 sekundy. Po kilku takich zrywach nawet najtwardsi zawodnicy będą prosić o chwilę przerwy. Tak kosmiczne osiągi to zasługa 800-woltowej architektury, którą możecie kojarzyć z Porsche Taycan. Do tego dochodzi bateria (93,4 kWh) składająca się z 33 modułów i 396 ogniw, która według badań WLTP wystarcza na przejechanie nawet do 470 km na jednym ładowaniu. Jak jest w praktyce?

Elektryczne gran tourismo śladami poety

Moja podróż rozpoczęła się na lotnisku w Monachium, gdzie wraz z kompanami podróży odebrałem kluczyki do samochodu. Szybko okazało się, że trasa wyliczona na pięć dni jazdy nie jest przypadkowa. Szlak, którym podążaliśmy elektrycznymi Audi był inspirowany wyprawą poety Macieja Kazimierza Sarbiewskiego. Jegomość na pokonanie tej konkretnej trasy, długiej na 1200 km, choć warto nadmienić, że rozpoczął ją w Poznaniu, potrzebował kilka miesięcy.

Po krótkim wprowadzeniu wyjechaliśmy na autostradę i udaliśmy się w stronę austriackiego Hall in Tirol. Krótki odcinek pokonany autostradą bez ograniczeń prędkości pozwolił wydusić z RS-a ostatnie soki i przekonać się, jak to auto pewnie prowadzi się powyżej 200 km/h. Po dojechaniu na miejsce krótkie zwiedzanie połączyliśmy z ładowaniem - skoro stanowiska stały puste, aż głupio było nie skorzystać.

Po odhaczeniu autostrady i kilku miasteczek, przyszła pora na testy sprawnościowe w górach. Ważący ponad 2300 kg i długi na blisko 5 metrów e-tron nie sprawia na pierwszy rzut oka wrażenia, jakby dobrze się czuł na wąskich serpentynach. Jest jednak inaczej, niż się wszystkim wydaje, co jest w głównej mierze zasługą tylnej skrętnej osi.

Po długiej trasie nie potrzebowałem pomocy lekarza

Gdyby ta podróż była lekcją z wychowania fizycznego, z czystym sumieniem wystawiłbym Audi RS e-tron GT na międzyszkolną olimpiadę. Auto niezależnie od rodzaju nawierzchni i jej pochylenia pewnie mknie przed siebie, pozwalając kierowcy na przesuwanie poprzeczek.

Bo tu nie chodzi o to, że ono nie da rady, tylko o to, czy jesteś na tyle odważny. Jeśli nie jesteś, nic nie tracisz, bo to również świetny kompan do spokojnych wojaży, czego dowodem jest fakt, że po tylu dniach spędzonych w jego kabinie, nie musiałem się umawiać do fizjoterapeuty.

Poza dźwiękiem już niewiele mu brakuje

Jeśli bulgot silnika może ci zastąpić kosmiczny szum z głośników, warto dać mu szansę. Owszem, szkoda że nie występuje w bardziej pojemnym nadwoziu i że z tyłu jest trochę ciasno, ale poza tym już niewiele mu brakuje. Wielu pocieszy również fakt, że gdy już dorwiemy się do mocnej ładowarki, "karmienie" akumulatorów zajmuje moment.

Najmocniejsze stacje Ionity, które znaleźliśmy na swojej drodze i które znajdziemy też w Polsce na m.in. autostradzie A2, rozpędzały się do ponad 200 kW, co skutkowało naładowaniem baterii od 10 do 100 proc. w lekko ponad 30 minut. W naszych miastach częściej spotkamy jednak "setki", którymi ładowanie zajmuje nieco dłużej, ale wciąż szybko. Przed przesiadką warto jednak posmakować "naszej" elektromobilności i osobiście się z nią zmierzyć. Wszystkie te "zalecenia" możesz traktować z przymrużeniem oka, jeśli dysponujesz własnym gniazdkiem w domu. Jeszcze lepiej będzie, jeśli korzystasz z fotowoltaiki.

Audi RS e-tron GT to świetna, ale droga "zabawka"

Ile to może kosztować? Ku zdziwieniu wielu, topowy wariant elektrycznego e-trona GT startuje z podobnej półki, co RS 6 Avant z 4-litrowym V8. Polski cennik otwiera kwota przekraczająca 600 000 zł, ale nie przywiązuj się do niej za długo, bowiem niewiele potrzeba, by wymarzona konfiguracja kosztowała "stówkę" więcej.