O premierze pierwszego elektrycznego Porsche Taycan usłyszał już cały świat. Prezentacja była naprawdę ogromnym wydarzeniem, co potwierdza fakt, że auto zaprezentowano jednocześnie na trzech kontynentach — Ameryce Północnej (Kanada), Europie (Niemcy) i Azji (Chiny). Całość nie obyła się także bez pozytywnych, jak i negatywnych opinii w świecie motoryzacji.
Jedną z rzeczy, która spotkała się z największą krytyką wśród fanów, jest człon "Turbo" w mocniejszej odmianie Porsche Taycan. Osobą, która nie mogła przejść obok tego obojętnie, okazał się sam Elon Musk, założyciel marki Tesla.
Porsche co prawda od dziesięcioleci używało słowa "Turbo", by podkreślić siłę i pozycję danych wariantów w gamie producenta. Mowa o takich modelach jak 911, Macan, Cayenne czy Panamera, pomijając fakt, że bez znaczenia, jaką wybierzemy jednostkę napędową i tak znajdzie się w niej turbosprężarka.
Zobacz: Wnętrze nowego Porsche Taycan bez tajemnic. To auto odbierze klientów Tesli - ZDJĘCIA
Czy wam to przeszkadza czy nie, nowemu Porsche Taycan nie można niczego zarzucić. Pierwszy w pełni elektryczny samochód sportowy niemieckiego producenta imponuje swoimi osiągami i fenomenalnym wykończeniem wnętrza.
Przeczytaj także:
Najsilniejszy wariant "Turbo S" dysponuje mocą 761 KM i 1050 Nm momentu obrotowego, co pozwala w tym wypadku na sprint od 0 do 100 km/h w 2,6 sekundy. Natomiast rozpędzenie auta od 0 do 200 km/h nie powinno zająć dłużej niż 10,6 sekundy. Ta potężna siła pochodzi z baterii o pojemności 93,4 kWh, która ma pozwolić (według WLTP) na przejechanie do 412 kilometrów.
Porsche Taycan Turbo S przejechał przez "Zielone Piekło" w czasie 7 minut i 42 sekund, a Tesla? Tesla Model S dopiero zmierza na tor, dlatego na oficjalny czas przyjdzie nam jeszcze poczekać. To będzie prawdziwa walka stulecia!