Niedawno pisaliśmy o „najdroższym Ferrari na świecie”. Również był to model 250 GTO, który niecałe trzy miesiące temu został sprzedany za zawrotną kwotę ponad 70 mln dolarów. W Pebble Beach na aukcję trafił kolejny egzemplarz Ferrari 250 GTO, tym razem z 1962 roku. Poza wyjątkowością oczywistą dla tego modelu, tek konkretny egzemplarz jest trzecim (!) w historii wyprodukowanym GTO.
Od wyścigu do wyścigu
Czerwony egzemplarz, który w Pebble Beach znalazł nowego właściciela, początkowo służył jako samochód testowy w Ferrari. Wziął nawet udział w wyścigu Targa Florio. Potem auto trafiło do prywatnego właściciela, który nadal zabierał je na wyścigi, a czerwona „trójka” odnosiła dalsze sukcesy.
Cud techniki
Pod maską czerwonego 250 GTO z numerem startowym 23, znajduje się trzylitrowa jednostka V12 Tipo 168 Comp/62 zapożyczona z modelu 250 Testa Rossa. Dwanaście cylindrów pracuje na sześciu dwugardzielowych gaźnikach Webera i generuje moc 300 KM i maksymalny moment obrotowy 294 Nm, który za pośrednictwem pięciobiegowej manualnej skrzyni trafia na tylne koła. Choć te osiągi nie są imponujące na tle tego co potrafi współczesna motoryzacja, pamiętajmy, że mówimy o aucie sprzed 56 lat! Nawet wtedy czerwona włoska strzała rozpędzała się do 100 km/h w zaledwie 6,2 sekundy, a ¼ mili pokonywała w 13,5 s.
Od 18 lat ten egzemplarz był w rękach Amerykanina, Grega Whittena - jednego z głównych inżynierów w firmie Microsoft, a także kolekcjonera samochodów. Jego Ferrari 250 GTO trafiło na aukcję w Pebble Beach z ceną wywoławczą 33 mln dolarów. Ostatecznie nowy właściciel kupił je za 48 405 000 dolarów, czyli przy obecnym kursie dolara – za około 177 965 000 zł.