Wraz z liftingiem najmniejsze Ferrari zyskało przednie światła nawiązujące do modelu F12. Oprócz tego przestylizowano zderzaki, dodając im jeszcze bardziej dynamicznego wyglądu. Maska silnika jest całkowicie nowa. We wnętrzu pojawiły się dodatkowe opcje kolorystyczne, a także bardziej zaawansowany system multimedialny z wyświetlaczem o przekątnej 6,5 cala.
Przeczytaj też: Młody chciał zaszpanować w Ferrari. Skończył na ogrodzeniu - WIDEO
Największą zmiany zaszły jednak w napędzie. Po raz pierwszy od wielu lat Ferrari zdecydowało się na zastosowanie turbodoładowanego silnika. Dotychczasowy wolnossący motor o pojemności 4,3 litra i mocy 460 KM, zastąpiono doładowaną 3,9-litrową jednostką generującą o 100 KM więcej. Turbo przełożyło się na ogromny wzrost momentu obrotowego (aż o 49 proc.) do wartości 755 Nm.
Zaskakująca może być decyzja Włochów o zastosowaniu systemu Start/Stop. Podyktowane to było normami emisji spalin. Zapotrzebowanie na paliwo ma zmaleć w porównaniu z ustępującą wersją o około 15 proc. Pierwsza "setka" pojawia się na liczniku po 3,6 sekundy, a prędkość maksymalna wynosi imponujące 316 km/h.