Ferrari jako jedyna z luksusowych marek nie musi teraz walczyć o przetrwanie. Włoskie supersamochody sprzedają się na pniu. Szczególnie za oceanem - tam, gdzie kryzys wyrządził największe spustoszenie - samochody z koniem na masce cieszą się wręcz rekordową popularnością. Amerykanów nie odstraszają horrendalne ceny, prawie roczny okres oczekiwani, ani wielkie, paliwożerne 8 lub 12 cylindrowe silniki.
Wszystko wygląda jednak na to, że nie tyle kryzys, a eko-moda zmusiła i Ferrari do podjęcia radykalnych kroków. W fabryce w Maranello od kilku tygodni krąży plotka, że nowy model będzie prawdziwą rewolucją - po raz pierwszy w historii marki pod maskę trafi napęd hybrydowy. Jak będzie działał nowy napęd, kto zajmie się jego budową? To na razie owiane jest tajemnicą, wiadomo tyle, że prawdopodobnie zadebiutuje w następcy flagowego czteroosobowego F612.
To jednak nie koniec rewelacji. Podobno Ferrari po wielu latach "przeprosiło się" z turbosprężarkami i napędem na cztery koła. Na temat tego drugiego rozwiązania udało się nawet uzyskać trochę więcej szczegółów. Ze wstępnych ustaleń wynika, iż system "Insertable 4x4" nie będzie stale napędzał wszystkich kół. Wkroczy do akcji tylko wówczas, gdy przednia oś straci przyczepność, a kierowca wcześniej potwierdzi działanie układu, poprzez wciśnięcie odpowiedniego przycisku...
Ferrari też będzie "zielone"?
2009-04-27
19:57
Jeśli jest choć jedna firma, która na kryzysie finansowym nie straciła nawet centa i nie musi myśleć o budowie taniego ekologicznego "wozidełka", to jest nią właśnie Ferrari. Włosi postanowili jednak pójść z duchem czasu - niewykluczone, że następca F612 będzie... hybrydą!