Lexus prezentuje wizję przyszłości i na Tokyo Motor Show pokazuje odważny, koncepcyjny samochód elektryczny. Co więcej, chwali się nawet jego specyfikacją. Napędzany czterema silnikami LF-30 ma aż 544 KM mocy i zasięg sięgający 500 km.
Przeczytaj także: Mazda tym razem idzie z prądem. Tak wygląda MX-30 - pierwszy elektryczny model marki. Znamy CENĘ
Premiera pierwszego elektrycznego Lexusa już za chwilę, a tymczasem Japończycy pozwolili sobie na odrobinę szaleństwa. LF-30 ma silniki umieszczone w kołach, więc może być samochodem z napędem na przód, tył lub na 4 koła. Przyspieszenie do setki? 3,8 sekundy. Zasięg 500 km miałyby zapewnić akumulatory o pojemności 110 kWh, które można ładować z maksymalną mocą 150 kW.
Umieszczenie silników w kołach pozwoliło na niemal dowolne zagospodarowanie przestrzeni w środku auta. LF-30 ma jednak dość standardowy układ foteli i tylne siedzenia, które wyglądają jakby były nieprzyzwoicie niewygodne.
Jeśli przyszłość to autonomia - Lexus ma sam podjechać tam, gdzie na niego czekasz (oby robił to lepiej niż Tesla) i sam parkować na miejscu postojowym. Ładowanie obywać się może z kolei bezprzewodowo - dzięki ładowarce indukcyjnej.
Nie wiadomo, czy model o oznaczeniu LF-30 trafi kiedykolwiek do seryjnej produkcji. Studyjny wóz ciężko przyporządkować nawet do konkretnego segmentu, bo ze swoją bryłą i wymiarami jest czymś między coupe a minivanem.