Miliony złotych zarabiane dzięki mandatom z fotoradarów, powinny być przeznaczone na finansowanie budowy dróg i poprawę bezpieczeństwa kierowców. Z sondy przeprowadzonej przez portal dziennik.pl wynika jednak, że często po prostu rozmywają się w miejskich budżetach.
Jeszcze całkiem niedawno rząd był ostro krytykowany za to, że wpływy z fotoradarów giną gdzieś w budżecie państwa. Sejm uchwalił więc ustawę o przeznaczeniu środków z fotoradarów na budowę dróg. Jak się okazuje, to nie był koniec problemów. Kolejną napotkaną barierą były samorządy, które pieniądze na budowę dróg poświęcały na rzecz budżetu miejskiego. Urzędnicy pytani o to, co stało się z pieniędzmi z fotoradarów, nie umieli nic odpowiedzieć...
- Pieniądze te nie są znaczone, co oznacza, że trafiają do budżetu miasta bez przeznaczenia na konkretny rodzaj wydatków - odpowiedziała "Dziennikowi Gazecie Prawnej" Daria Jezierska z urzędu miasta w Poznaniu.
Przeczytaj też: Zdjęcie z fotoradaru: brak wskazania kierowcy auta nie może być karane
Z kolei Łódź odpisała jedynie, że wpływy z mandatów trafiły do budżetu miasta. Toruń nie był w stanie wskazać żadnych konkretnych inwestycji, na które zostały przeznaczone pieniądze.
- Trafiają one do jednego zbioru w miejskiej kasie pod nazwą „wpływy do budżetu” i zmniejszają po prostu np. koszty utrzymania i remontów dróg - powiedziała Aleksandra Iżycka, rzecznik prasowa prezydenta miasta Torunia.
Zdarzyły się jednak i takie ośrodki, które zadeklarowały, że pieniądze z fotoradarów idą na przeznaczone im cele. W Warszawie mandaty wystawiane na podstawie odczytów z radarów od 2012 roku w całości są przeznaczono na utrzymanie i remonty dróg - zapewniała "DGP" Magdalena Jadziewicz-Kasak ze stołecznego ratusza.
- Do dużych remontów warszawskich dróg w 2012 r. możemy zaliczyć remont jezdni na Trasie Łazienkowskiej - dodała. Ale przyznała też, że w latach wcześniejszych środki pochodzące z mandatów nie były znaczone, co oznacza, że trafiały do ogólnej puli dochodów samorządu.
Lublin zaś w ubiegłym roku przeznaczył swoje wpływy z fotoradarów na częściowe pokrycie kosztów utrzymania oznakowania pionowego i poziomego na drogach.
Zobacz również: Strażnicy łamią prawo! Fotoradary pod lupą NIK
Niejasne tłumaczenia samorządów mogą dziwić. Przecież art. 20d ustawy o drogach publicznych mówi, iż "pieniądze z grzywien nałożonych dzięki urządzeniom rejestrującym muszą być w całości przeznaczane na budowę i modernizację dróg czy poprawę bezpieczeństwa ruchu drogowego."
Ekspert w dziedzinie transportu dr Michał Beim twierdzi, że winna jest nie tyle zła wola samorządów, ile źle sprecyzowane przepisy.
- Pieniądze choć powinny, nie trafiają na subkonto w budżecie miasta. Skoro miasta szacują kilkumilionowe wpływy z fotoradarów w danym roku, a potem setki milionów złotych wydają na drogi, można uznać, że w pewien sposób pieniądze z grzywien są w tych wydatkach zawarte – usprawiedliwiał urzędników dr Beim.