Napaść Rosji na Ukrainę sprawiła, że wielu kierowców postanowiło dziś zatankować swoje auta na zapas. Na wschodzie kraju, kolejki "za paliwem" zaczęły się formować koło południa, a popołudniu na stacjach w całej Polsce trzeba było już odczekać swoje. Czy realny jest scenariusz, w którym paliwa po prostu zabraknie, a stacje paliwowe będą świecić pustkami? Na szczęście, na obecną chwilę nic tego nie zapowiada, a tankowanie na zapas ma jedynie uzasadnienie ekonomiczne.
Choć brak paliwa na razie nam nie grozi, niemal pewne są duże podwyżki. Sytuacja na globalnych rynkach nie napawa optymizmem, a w najbliższych dniach możemy spodziewać się tylko droższego paliwa. O obniżkach, przez dłuższy czas możemy zapomnieć!
Najbliższe dni mogą przynieść m.in. limity na tankowanie
Zbiorniki nie wyschną, ale w niektórych rejonach kraju zatankowanie samochodu może być utrudnione. Co czeka nas w nadchodzących dniach? Na niektórych stacjach może zostać wprowadzony limit tankowania na jednego klienta. Na taki ruch zdecydowały się już pojedyncze placówki, ale z czasem może to być coraz częstszy ruch. Bez obaw - w typowym limicie powinien zmieścić się pełen bak - chodzi jedynie o to, by zniechęcić do tankowania do kanistrów.
Niewykluczone są również podwyżki cen autogazu, który do tej pory dość skutecznie opierał się wzrostowi cen. Eksperci zapowiadają, że cena tankowania litra LPG może wkrótce wrócić do poziomu 3 zł za litr.
Czy warto tankować na zapas? Biorąc pod uwagę, że poprawne przechowywanie paliwa w domowych warunkach jest trudne, a często także nielegalne, nie powinniśmy panikować i kupować setek litrów do późniejszego użytku.