Prototypy lub tak zwane "muły" testowe wyjeżdżają czasem na drogi publiczne, a jeżdżący nimi kierowcy testowi mają za zadanie zebrać jak największą ilość danych niezbędnych do rozwoju testowanej technologii lub rozwiązań. No, tak dokładniej to dane zbierają czujniki i systemy zamontowane w pojeździe testowym, a kierowca ma za zadanie jeździć autem w określony sposób i dbać o to, by proces testowania przebiegał bez przeszkód. Kierowcy, który najprawdopodobniej pracuje dla Ferrari, ta sztuka się nie udała. Auto uległo wypadkowi na niemieckiej drodze.
Polecany artykuł:
Kierowcy na szczęście nic się nie stało, a hybrydowe Ferrari SF90 Stradale w kamuflażu, który sugeruje badania nowych rozwiązań, zostało zniszczone. Jak podają lokalne media, kierowca testowy stracił panowanie nad pojazdem na prostej drodze. Ujemne temperatury, śliska jezdnia, chwila nieuwagi i warte parę milionów złotych Ferrari odbiło się kilkukrotnie od barierek. Od pierwszego uderzenia do całkowitego zatrzymania, Ferrari pokonało około 200 metrów - wygląda na to, że prędkość auta nie była zbyt niska.
Bezdyskusyjnie, dla kierowcy testowego był to kiepski dzień w pracy. Jedyna miła niespodzianka czekała w tej sytuacji na strażaków, którzy zjawili się na miejscu zdarzenia. Dostali oni bowiem informację, że był to wypadek samochodu elektrycznego, a te w razie pożaru są bardzo trudne do ugaszenia. Okazało się, że "na szczęście" była to tylko hybryda.