Jeszcze przed premierą The Grand Tour wiedzieliśmy, że scena otwarcia jest jedną z najdroższych w historii programów wyświetlanych w telewizji. Tylko dla niej warto było czekać tyle czasu. Clarkson żegna się z deszczowym Londynem, wybierając się mocno zmodyfikowanym Mustangiem na spotkanie z przyszłością.
Zobacz też: The Grand Tour z najdroższą sceną w historii telewizji
Ta okazuje się czekać na niego – razem z setką fanów i równie dużą ilością motoryzacyjnych perełek – na pustyni w Kalifornii. Od razu widać ogromny budżet. Clarkson, May i Hammond postawili na wędrowny styl swojego programu. Nagranie każdego odcinka będzie odbywać się w różnych miejscach na świecie. Już wiadomo, że kolejną część przygotowano w Johannesburgu. Co więcej, The Grand Tour będzie trwał aż 3 sezony!
Część "w namiocie" mocno nawiązuje do stylu starego Top Gear, lecz z powodów licencyjnych prowadzący nie mogą wykorzystywać znanych już zwrotów czy rozwiązań w scenografii. Tu nadchodzi czas na spotkanie z amerykańską publicznością, co do której Clarkson nie zawsze miał pozytywne nastawienie.
Czy wiesz, że Jeremy Clarkson wysadził w powietrze własny dom?
Ale to co liczy się w the Grand Tour to oczywiście samochody. Gwoździem programu jest materiał (podzielony na dwie części) o tzw. "Świętej Trójcy" czyli McLarenie P1, Porsche 918 i Ferrari La Ferrari. Clarkson jak zwykle wspiera angielskiego producenta, Hammond znany ze swojej miłości do 911 dalej nie zmienia zdania o wyższości Niemców, May, jeżdżący wcześniej F430 pozostaje wierny wierzgającemu rumakowi na żółtym tle.
Tutaj należy przypomnieć, że Ferrari nie udostępniło LaFerrari do testów w czasie gdy jeszcze istniał Top Gear, tak więc teraz odbija się to na testach, żartach i porównaniach z Ferrari. Zresztą, ekipa może sobie na to pozwolić, bowiem jak twierdzą sami prowadzący "są w internecie". Tutaj można wszystko.
Zerknij na: BMW M2 Coupe: debiut długo wyczekiwanego M
W programie można też zobaczyć BMW M2 na nowym torze testowym wraz z amerykańskim kierowcą serii NASCAR za kierownicą. Problem długiego czasu produkcji okazuje się jednak całkiem spory – tego typu samochody i testy już od dawna krążą w sieci. Co więcej, Chris Harris z obecnego Top Geara testował "świętą trójcę"... na swoim kanale YouTube.
W The Grand Tour – przynajmniej w pierwszym odcinku – zrezygnowano z wywiadu z gwiazdami. To segment cieszący się najmniejszą popularnością w poprzednich produkcjach Clarksona, Hammonda i Maya. Nie zabrakło za to genialnych ujęć (wyjazd LaFerrari!) oraz klimatu znanego ze starego Top Gear.
Kolejny odcinek pojawi się już w piątek. Program można obejrzeć korzystając np. z okresu próbnego Amazon Prime. Polska wersja językowa dostępna będzie już w grudniu.