Obowiązek dbania o zdrowie i życie swoje oraz innych uczestników ruchu ciąży na kierowcach za każdym razem, gdy wsiadają do auta. Nieprzestrzeganie konkretnych uregulowań prawnych, związanych m.in. z przepisami ruchu drogowego, doprowadza do tragicznych w skutkach zdarzeń. Sytuacja, w której pojazd jedzie pod prąd, to jeden z najgorszych możliwych scenariuszy.
Zobacz również: Rozwaliła się na ogrodzeniu posesji i to wcale nie przez pogodę - WIDEO
Takie wjechanie pojazdem pod prąd doprowadziło 31 października około godziny 6 rano, do horroru na drodze ekspresowej S1 w Bielsku-Białej. Czołowo zderzyły się dwa samochody. Na miejscu zdarzenia jako pierwsi byli policjanci z bielskiej drogówki, którzy chwilę przed wypadkiem zostali skierowani do poszukiwania auta marki Hyundai jadącego pod prąd w kierunku Żywca, o którym poinformowali chwilę wcześniej świadkowie. Funkcjonariusze niestety nie zdążyli i doszło do tragedii. Jak informuje beskidzka24.pl, we wraku jednego z pojazdów znajdował się zakleszczony mężczyzna, który zginął na miejscu. Aby wyciągnąć ciało z wraku auta strażacy musieli użyć narzędzi hydraulicznych. Kierujący Mercedesem nie doznał poważnych obrażeń wymagających hospitalizacji.
Na miejscu wypadku trwają czynności policji pod nadzorem prokuratora. W akcji uczestniczyły dwa zastępy straży pożarnej, dwa zespoły ratownictwa medycznego i patrole policji. Wjazd na drogę ekspresową od strony ul. Krakowskiej jest zablokowany. Ruch kierowany jest na objazd ulicami Krakowską, Lwowską i Niepodległości.
W komentarzach na facebooku można zobaczyć nagrania z trasy