Optycznie napakowany i agresywny i30 N to nie początek rewolucji, a kolejny krok w skomplikowanym planie sportowym. Już przecież w 2013 roku Hyundai powołał team rajdowy, który z powodzeniem (zdobył podium na tegorocznym Rajdzie Polski!) radzi sobie zarówno na błotnistych drogach jak i przyczepnych odcinkach asfaltowych. Doświadczenie zebrane podczas tej przygody postanowiono wykorzystać przy kreacji i30 N. A to dopiero początek.
Zobacz: 74. Rajd Polski wygrał Thierry Neuville w Hyundaiu i20 WRC
Już jakiś czas temu, podczas prezentacji cywilnego Hyundaia i30, udało się wydobyć od przedstawicieli marki kilka informacji na temat ostrzejszej odmiany. Styliści twierdzili, że ich pierwsze podejście do sportowego samochodu Hyundaia będzie raczej zachowawcze i ostrożne. Bardziej wskazywali na zainteresowanie subtelnymi smaczkami znanymi z Peugeota 308 GTI niż ekstremalnymi spoilerami i splitterami z – chociażby – Hondy Civic Type R.
Na ostro
Najwyraźniej jednak w tak zwanym międzyczasie koncepcja nieco się zmieniła, co ostatecznie pozwoliło designerom naprawdę zaszaleć. Hyundai i30 N ocieka sportowymi emocjami. Ma poszerzone nadkola, jest niższy (od 4 do 7 milimetrów w zależności od rozmiaru felg), tylny spoiler ma dodatkowe, trójkątne światło stopu, a za kaskadowym grillem umieszczono aktywne żaluzje, które zmniejszają turbulencje we wnękach kół i pomagają lepiej chłodzić silnik. Zmiany w nadwoziu były podyktowane nie tylko kwestią stylistyki, a raczej długimi pracami nad aerodynamiką pojazdu.
Ekstrawagancja: Hyundai Kona z bliska: koreańska ekstrawagancja
Podczas imprezy w Dusseldorfie Hyundai pochwalił się również nowym rodzajem nadwozia, które dostępne będzie w gamie i30. Producent nazywa je fastbackiem, a lekko przedłużona tylna część pojazdu (ze sporą klapą pozwalającą na lepszy dostęp do bagażnika) wymusiła obniżenie linii dachu o 25 milimetrów. Nowy Hyundai i30 Fastback jest dłuższy od wersji pięciodrzwiowej o nieco ponad 11 centymetrów, a oprócz efektownej stylistyki ma dodatkowo obniżone zawieszenie (o 5 milimetrów) które jest z kolei nieco twardsze. Oferta jednostek napędowych zostanie przeniesiona ze znanych już odmian.
Siła w N
Powróćmy jednak do wisienki na szczycie tortu gamy. Hyundai atakując segment hot-hatchy musiał oczywiście pojawić się na "ringu" z odpowiednim przygotowaniem. Stąd też litera N, nie tylko wzięta od centrum rozwoju w koreańskim Namyang, ale i od europejskiego "Zielonego Piekła", czyli toru Nurburgring. Testowy Hyundai i30 N przejechał po morderczej trasie 10 000 kilometrów, co więcej, dwa razy brał udział w 24-godzinnym wyścigu. Tak sprawdzono jego potencjał do – teoretycznie – 180 000 "normalnych" kilometrów. Koreańczycy chcieli jednak przygotować codzienny samochód z możliwością wjazdu na tor, a nie męczące auto do jednego dnia zabawy.
Porównaliśmy: Hyundai i30 1.6 CRDI vs. Volkswagen Golf 2.0 TDI
Dlatego też wnętrze dalej jest przyjemnie ergonomiczne, co jest charakterystyczne dla wszystkich i30, lecz w N-ce doczekało się kilku sportowych dodatków. Mamy więc lepiej wyprofilowane fotele, nową kierownicę, masę logotypów N rozsianych w całej kabinie oraz świetnie wyglądającą usztywniającą rozpórkę w bagażniku. Ciekawostką jest obrotomierz zmieniający zakres czerwonego pola w zależności od trybu jazdy.
Zmienny charakter
No właśnie – trybów jazdy. Hyundai przygotował aż 5 ustawień, które mają dość duży wpływ na możliwości auta. A jest tutaj co zmieniać – oprócz niemal standardowej regulacji siły wspomagania, wpływać możemy też na np. ustawienia automatycznego podnoszenia obrotów przy redukcji biegu (coś takiego ma np. Nissan 370Z) czy agresywność elektronicznego układu różnicowego. Przygotowano – raczej niespodziewanie – procedurę startową. Co więcej, inżynierowie Hyundaia opracowali też adaptacyjne zawieszenie (wypada powiedzieć w końcu, bowiem Golf ma je już w cywilnych wersjach) oraz układ zmiennych zaworów w układzie wydechowym, które pozwolą na podkreślenie basowego pomruku jednostki napędowej (oraz wydobycie nawet kilku większych strzałów z końcówek wydechowych). Co ciekawe, w kabinie dźwięk nadal kreowany jest sztucznie...
A może kombi? Nowy Hyundai i30 Wagon - pełny polski CENNIK
Hyundai i30 N pod maską ma 2-litrowy silnik wspomagany sprężarką. W każdym wypadku ma on 353 niutonometry momentu obrotowego (jak twierdzą inżynierowie, rozwijanego bardzo liniowo). Bazowy i30 N ma 250 koni mechanicznych, a po zakupie pakietu Performance jego moc wzrasta do 275 koni mechanicznych. Podobne rozwiązanie – dwóch wersji - znaleźć można w przywołanym wcześniej Peugeocie 308 GTI. Sprint do setki zajmuje autu kolejno 6,4 i 6,1 sekundy. Nieźle, choć jak zwykle jest ochota na więcej. Być może jest to kwestia wagi, bowiem pierwsze doniesienia mówią o 1400 kilogramach masy własnej.
Pakiet Perfomance obejmuje 19-calowe, wyczynowe opony Pirelli P-Zero (specjalne dla tego modelu), sygnowane literą N czerwone zaciski hamulcowe oraz większe tarcze (18-calowe z przodu, o cal mniejsze z tyłu). Zawsze jednak moc będzie trafiała na przednie koła poprzez sześciobiegową skrzynię manualną działającą z charakterystycznym kliknięciem. Potencjał jest więc olbrzymi, tym bardziej, że nad efektem finalnym pracował nie kto inny jak Albert Biermann, wcześniej związany z dywizją M (tak, tą od BMW).
Elektronika (już nie na tor)
Hyundai i30 N ma oczywiście sprawdzić się na torze, lecz nie mógłby być pozbawiony systemu rozrywki czy też zaawansowanych systemów bezpieczeństwa. W przypadku multimediów, mogą być one wyświetlane na ekranie o rozmiarze 5 cali lub też – opcjonalnie – 8 cali. Auto obsługuje standard Android Auto oraz Apple Car Play, ma bezprzewodową ładowarkę indukcyjną i siedem lat usług LIVE, czyli aktualnych informacji na temat pogody, ruchu na drogach czy fotoradarach.
Hyundai i30 N nie tylko przyspiesza z wigorem, ale i może sam zahamować po wykryciu przeszkody. Co więcej, sam zmieni światła z drogowych na mijania, spostrzeże znaki drogowe oraz utrzyma pas podczas jazdy na autostradzie.
Hyundai nie próżnuje: Hyundai Santa Fe podbija Antarktydę
Hyundai planuje rozpoczęcie produkcji i30 N jeszcze w tym roku w czeskiej fabryce w Nosovicach. Tam też swój żywot rozpoczęła pierwsza generacja tego modelu. Zakład ma na swoim terenie także tor testowy o długości 3,3 kilometra, co pozwoli sprawdzić każde auto pod względem sprawności i jakości montażu. Jeszcze kilka lat temu trudno było pomyśleć o sportowym kompaktowym Hyundaiu. Czasy się jednak zmieniają, marka zdała sobie sprawę z braku historii w motorsporcie i obecnie pisze ją na naszych oczach.
Oddział N z pewnością podniesie ciśnienie niemieckim i francuskim markom. Hyundai i30 N ma zdecydowanie więcej odwagi i szaleństwa niż świetny, lecz nieco nudny Golf GTI. Peugeotowi 308 z czerwonymi literkami też pewnie trochę się dostanie od tego koreańskiego rywala. Pozostaje tylko poczekać na pierwsze doniesienia mówiące o prowadzeniu tego hot-hatcha, bo po udanej prezentacji statycznej oczekiwania wobec i30 N bardzo urosły.