Udał się Hyundai, oj udał!
Terenówki są idealne na zimowe wypady za miasto. Na dach pakujesz narty, do kufra psa, w środku mieścisz się wygodnie ty i cała rodzina. Niestraszny śnieg, bezdroża ani strome podjazdy. Sprawdziliśmy "koreańskiego jeepa" - Hyundaia Santa Fe.
Zmarzły mi nogi
Andrzej Starościński z Sulejówka, 49 lat, asystent prezesa w prywatnej firmie, jeździ 10-letnim Peugeotem 205
Nie mam dużych doświadczeń z samochodami terenowymi, ale podobało mi się. Zaskoczyła nas jedynie zima - testowane auto miało letnie opony. A tu - zupełnie biało. Na głównych drogach nie było śniegu, ale gdy wjechaliśmy do Puszczy Kampinoskiej, śniegu było aż nadto. Miałem więc okazję przekonać się, jak niebezpiecznie jest jeździć na letnich gumach w zimie. W jeden z zakrętów wszedłem zbyt szybko i wpadliśmy w poślizg. Samochodem rzuciło w lewo, w prawo, a potem znowu w lewo. Udało się, bo nie nacisnąłem hamulca podczas kontrowania, a samochód szczęśliwie złapał kawałek suchego asfaltu. A drzewa były tuż-tuż... Naprawdę mówię wszystkim, warto kupić sobie "zimówki".
Santa Fe udał się Hyundaiowi. Jest pomysłowo zaprojektowany. Brakowało mi nawiewu z tyłu - zmarzły mi nogi.
Zaskoczył mnie na plus
Waldemar Dębski z Ostródy, 46 lat, właściciel firmy, jeździ 6-letnim Audi A6 Avant
Jak na koreańskie auto, wcale nieźle. Wszystkim. Jeździliśmy autem z motorem o pojemności 2.4 litra, a taka wersja nie jest dostępna na naszym rynku.
Z tego, co się dowiedzieliśmy, Hyundai wprowadził tylko dwa silniki - benzynowy 2.7 V6 i mniejszy, wysokoprężny. Testowaliśmy więc unikatowy egzemplarz. Najbardziej zaskoczyła mnie kultura pracy tego silnika. Jest cichutki nawet podczas szybkiej jazdy, a na postoju... próbowałem zapalić już pracujący silnik! Najwyższe prędkości osiągał bez problemu. Komfort przy tym był rewelacyjny.
Najbardziej nie podobała mi się skrzynia biegów. Była nieprecyzyjna, biegi źle wchodziły, a co gorsza - wypadały. Wrzucenie "dwójki" nie mogło się obejść bez głośnego zgrzytu.
Gdyby nie wysoka cena, Santa Fe byłby atrakcyjny na rynku aut terenowych. A tak - ma zbyt wielu utytułowanych konkurentów.
Cztery pory roku
Krzysztof Kwapisiewicz z Rawy Mazowieckiej, 26 lat, pracuje w prywatnej firmie, jeździ 10-letnim Oplem Vectrą
Myślałem, że będzie bardziej trzęsło - jak przystało na terenówkę. Tymczasem jechało się wygodniej niż w moim Oplu. Silnik dynamiczny, cichy, i to niezależnie od prędkości. Najbardziej niesamowity jednak był zupełny brak poczucia prędkości. 140 km/h wyglądało na zaledwie 80 km/h. W moim aucie wyraźniej odczuwam duże szybkości.
Santa Fe jest chyba jednym z najbardziej udanych modeli marki. Przede wszystkim ze względu na wygląd. Wykończenie jest znacznie lepsze, niż przyzwyczaiły nas koreańskie auta, ale nie brakuje mankamentów. Przykładowo tylna popielniczka sama otwiera się podczas jazdy. To jednak nie jest największym minusem. Jest nią źle działająca klimatyzacja. Niezależnie od nastawionej temperatury tak grzała, że można było zwariować z gorąca. Po wyłączeniu wszyscy marzli. W kabinie mieliśmy więc wszystkie pory roku.
Opinia eksperta
Mówi Marek Szelągowski, kierowca rajdowy, wielokrotny mistrz Polski w rajdach terenowych
Przeciętny kierowca, który chce mieć samochód terenowy, nie kupuje go dla "wyczynu". Auto ma być duże, wygodne, bezpieczne i praktyczne. A kiedy będzie trzeba wjechać w błoto - auto się nie zakopie. Dla takich właśnie kierowców powstają samochody pseudoterenowe. Przeważnie mają one napęd na przednią oś, ale w momencie "uślizgu" kół napędzających dołącza się napęd kół tylnych. Tak właśnie jest w przypadku Hyundaia Santa Fe.
Ładne linie
Koreańskim projektantom udało się stworzyć samochód, który się podoba. Ładne, okrągłe linie przyciągają uwagę. Przód auta pozostawia trochę do życzenia, ale całość zaspokoi gusta wybrednych. Duże brawa należą się, tym bardziej że jest to pierwszy całkowicie samodzielny projekt Hyundaia. W kabinie dużo plastików, ale za to dobrej jakości - miękkich i przyjemnych w dotyku.
Silnik i skrzynia
Wrażenia z jazdy podobne jak w samochodzie osobowym. Auto jest żwawe, dynamiczne i dość elastyczne. 150 KM robi swoje - wysokie obroty i Santa Fe ładnie się rozpędza. Podejrzewam, że silnik o pojemności 2.7 litra, który jest sprzedawany w Polsce, byłby jeszcze przyjemniejszy. Dużym minusem jest nieprecyzyjna skrzynia biegów. Biegi wchodzą z wyraźnymi oporami, zgrzytają, a co gorsza - wypadają. Być może jest to problem tego egzemplarza, ale zwracam uwagę, że ma on dopiero 20 tys. km przebiegu.
Kupuj w Niemczech
W Polsce auto przegrywa ze względu na cenę - za takie pieniądze można kupić samochód bardziej utytułowany i znany. Skąd ta cena? Wszystko ze względu na drastyczne cło. Ten sam samochód w Niemczech można zapewne dostać za ok. 50 tys. zł mniej.
Warto więc poczekać na wstąpienie Polski do Unii Europejskiej. Wtedy przynajmniej samochody będą tańsze.
Dane techniczne i cena
HYUNDAI SANTA FE 2.4 150 KM
Wyposażenie samochodu, który testowaliśmy:
2 poduszki powietrzne,
wspomaganie kierownicy,
elektryczne szyby i lusterka,
ABS z EBD,
regulowana kierownica,
automatyczna klimatyzacja.
Dane techniczne:
Moc Maks. (KM/obr.): 150/5500
Przyspieszenie 0-100 km/h (s): 12,5
Prędkość maks. (km/h): 170
Moment obrotowy (Nm przy obr./min): 206/3000
Zużycie paliwa (l/100 km):
przy 90 km/h: 7,5
przy 120 km/h: 9,3
w cyklu miejskim: 12,5
Oferta rynkowa
Nadwozie: pięciodrzwiowe;
Silnik: 2.0 DSL TCI (111 KM), 2.7 V6 (170 KM)