ILE JECHAŁ WAŁĘSA? Gazeta Fakt: mógł jechać nawet PONAD 150 km/h. Super Express: 85-90 km/h. NOWE FAKTY

2011-09-22 16:25

Motocykl Jarosława Wałęsy miał elektroniczny licznik prędkości. W wypadku został on zniszczony, nie wiadomo zatem na jakiej wartości się zatrzymał. OCALAŁ, który wskazuje blisko 9,5 tysiąca obrotów. Na tej podstawie gazeta Fakt spekuluje, że syn Wałęsy mógł jechać nawet ponad 150 km/h. Super Express podaje wyliczenia specjalistów, rzeczoznawcy PZMOT i dziekana Politechniki Poznańskiej - ich zdaniem Jarosław Wałęsa w chwili wypadku jechał maksymalnie 85-90 km/h.

Do zdjęć niszczejącego wraku motocykla dotarł „Fakt”. Na jednej z fotografii został uwieczniony wyrwany podczas wypadku zestaw wskaźników.

Przyrządy są poważnie uszkodzone, wyświetlacz prędkości jest najprawdopodobniej zbity, ale dokładnie widać w którym punkcie zatrzymała się wskazówka obrotomierza – jest to ponad 9 tysięcy obrotów na minutę.

Co to oznacza obrotomierz, który zatrzymał się na ponad 9 tys. obrotów?

Honda CBR 1000 Jarosława Wałęsy przy tych obrotach już na pierwszym biegu ledwo mieściła się w ograniczeniu prędkości. 9 tysięcy obrotów na "jedynce" w Hondzie CBR 1000 daje prędkość około 70-85 km/h, a nie wiadomo na jakim biegu została zapięta sześciostopniowa przekładnia.

Drugi bieg i takie same obroty daje już prędkość powyżej 120 km/h, przy trzecim prędkość powinna sięgnąć ponad 160 km/h. Jeśli Jarosław Wałęsa jechał na ostatnim (szóstym) biegu prędkość mogła wynosić nawet ponad 240 km/h! To wszystko prawda, ale...

O czym Fakt zapomniał

Dociekanie prędkości z obrotomierza obciążone jest jednak jednym poważnym błędem! Wskaźnik ten wcale nie musi zatrzymać się w momencie pierwszego uderzenia, a silnik mógł pracować gdy motocykl ma tylne koło w powietrzu. Wówczas – jeśli kierowca wciąż trzymał za rollgaz - silnik natychmiast wkręca się na wysokie obroty. Słychać to w choćby w filmach, gdy samochody i motocykle wyskakują na górkach.

Jeśli koło straciło kontakt z jezdnią, obroty wyskoczyły do góry

Jest też możliwość, że koło straciło kontakt z jednią, co spowodowało nagły skok obrotów, dużo wcześniej, bo już w chwili hamowania. Gwałtowne złapanie za klamkę przedniego hamulca mogło "postawić" hondę na przednim  kole.

- Nawet delikatnie muśnięty motocykl „wylatuje” w powietrze. Silnik wyje, bo jeździec zamiast szukać drogi ucieczki instynktownie kurczowo łapie się kierownicy. Nawet nie czuje, że mocniej odkręca manetkę. Aż dziwne, że obroty nie zamknęły się na maksymalnych – mówi w rozmowie z SE.pl Dariusz Wilczyński z Warszawy, zapalony motocyklista, posiadacz Hondy VFR 800, który w tym sezonie miał podobny wypadek. Darek miał jednak więcej szczęścia jedynie otarł się o samochód, który wjechał na jego pas ruchu.

Co mówią eksperci PZMOT i Politechniki

Analizy dwóch niezależnych ekspertów, którzy na prośbę "Super Expressu" zbadali okoliczności wypadku wskazują, że Jarosław Wałęsa w momencie zderzenia wcale nie pędził z zawrotną prędkością. Miał na liczniku nie więcej niż 90 km/h.

- Odległość, na którą przeleciał motocyklista, jak i rodzaj oraz zakres uszkodzeń samochodu wskazują, że motocykl jechał nie szybciej niż 73-90 km na godzinę – mówi w rozmowie z „SE” dr Leszek Fedrau, rzeczoznawca PZMOT i biegły sądowy.

Obaj biegli podkreślają jednak, że prędkość, jaką obliczyli, dotyczy momentu zderzenia. Niewykluczone, że Wałęsa jechał szybciej, tylko zdążył wyhamować. Jednak na jezdni biegły nie znalazł żadnych śladów hamowania.

- Takie ślady powinny zostać ujawnione, nawet jeśli motocykl był wyposażony w system ABS, przy założeniu, że widząc niebezpieczeństwo zaczął gwałtownie hamować - dodaje dr Fedrau.