Należącą do firmy transportowej ze Śląska ciężarówką przewożono palownicę z Polski na Słowację. Podczas działań inspektorów ITD okazało się, że zestaw wraz z maszyną budowlaną ważył równo 112,7 tony, zamiast dopuszczalnych 40 ton. Tak duża masa ładunku spowodowała także przekroczenia dopuszczalnych nacisków grupy czterech osi ciągnika o ponad 15 ton oraz wszystkich pięciu osi naczepy – od 2,7 tony do 3,25 tony. Kiedy kierowca okazał mundurowym swoje uprawnienia, okazało się, że posiada jedynie pozwolenie na prowadzenie pojazdów nie cięższych niż 60 ton.
Sprawdź: Zawiesił Passata na barierze. To co zrobił potem to szczyt głupoty
W tym przypadku przewoźnik powinien posiadać zezwolenie kategorii VII, którego wydanie wiąże się z wyznaczeniem przez zarządców dróg bezpiecznej trasy przejazdu. Pojazd o tak dużym tonażu może uszkodzić konstrukcje mostów i wiaduktów.
Niestety, w trakcie prowadzenia dalszych czynności mundurowi ujawnili więcej nieprawidłowości. Jednym z nich było to, że przejazd tego zestawu zabezpieczał tylko jeden pojazd pilotujący. Przepisy jasno wymagają, aby nienormatywne transporty o masie przekraczającej 80 ton były pilotowane przez co najmniej dwa auta. Jakby tego było mało, samochód pilotujący nie był odpowiednio wyposażony i oznakowany, a prowadzący go kierowca nie miał uprawnień do wykonywania swojej funkcji.
Zobacz: Jak łamać prawo to na całego. Złamał zakaz prowadzenia za kierownicą kradzionego BMW
W efekcie zatrzymany pojazd został skierowany na strzeżony parking. Transport będzie mógł zostać kontynuowany po uzyskaniu przez przewoźnika wymaganego zezwolenia kat. VII. Wobec firmy transportowej wszczęto postępowanie administracyjne zagrożone karą pieniężną.