Ten temat jest już znany niektórym właścicielom "aut terenowych". Rząd zwiększył liczbę pojazdów, które mogą zostać zajęte przez wojsko, nawet w czasach pokoju. 716 SUV-ów i terenówek może trafić w kamasze, a ich właściciele mogą otrzymać zawiadomienie, które obliguje ich do udostępnienia samochodu na rzecz armii. Absurdalne? Tak, jeżeli zwrócimy uwagę na to, o jakie samochody upomina się wojsko.
O sprawie piszą m.in. portale rmf24.pl czy onet.pl Media powołują się na informację od słuchaczy i czytelników, którzy otrzymali pismo w sprawie uwzględnienia samochodu w planach mobilizacyjnych. Chodzi m.in. o samochody takie, jak Jeep Renegade z napędem na przednią oś, czy Toyotę RAV4. Oba pojazdy, do jazdy w terenie nadają się niewiele lepiej niż auta miejskie.
Udostępnienie auta wojskowym, szczególnie w czasach pokoju brzmi niedorzecznie. Warto jednak wspomnieć, że za zajęcie auta, jego właścicielowi przysługuje ryczałt w wysokości niecałych 300 zł za dobę. W sumie, na te ryczałty przewidziano w przyszłym roku ponad 240 tysięcy złotych, a oprócz tej kwoty państwo ponosi także koszty naprawy ewentualnych uszkodzeń. To dobrze, bo gdyby ktoś postanowił wybrać się na bezdroża Jeepem Renegade z napędem na przednią oś, z pewnością nie obyłoby się bez strat.