Śliczną dziennikarkę TVN spotkaliśmy w centrum Warszawy. Ale jakież było nasze zdziwienie, gdy okazało się, że już nie jeździ zastępczym BMW. Z uśmiechem na twarzy i błyskiem w oku usiadła za kierownicą ogromnego Jaguara. Niejednemu aż mowę odebrało, gdy Rusin odpaliła silnik, wcisnęła gaz do dechy i w kilka sekund później zniknęła z pola widzenia. - To nie jest mój samochód - przyznała Kinga Rusin w rozmowie z "Super Expressem". - To samochód testowy.
Przeczytaj koniecznie: Specjalnie dla Rusin zrobili białego jaguara (ZDJĘCIA)
Okazuje się, że prezenterka "Dzień Dobry TVN" usilnie poszukuje nowego samochodu i sprawdza różne marki. Szczególnie ważne jest dla niej, by auto było bezpieczne. W końcu trzy tygodnie temu Kinga wjechała swoim BMW pod tramwaj i cudem uszła z życiem. Nic dziwnego, że zwraca na to uwagę. Na szczęście złe wspomnienia wymazała już z pamięci.
- Czuję się dobrze - zapewnia Kinga. - Cieszę się, że wyszłam z tego cało - dodaje.
Samochód natomiast nadaje się do kasacji. Dziennikarka jednak tym faktem wydaje się nie być zmartwiona. - Dzięki temu zainteresowałam się innymi markami. Testuję jaguara - przyznaje.
A jest co testować. Co prawda, samochód kosztuje 250 tys. zł, ale jest niemalże bezawaryjny, doskonale wyciszony, a w środku trudno znaleźć element niepokryty skórą lub innym wysokiej klasy materiałem.
Niestety, pali jak smok wawelski, bo prawie 16 litrów na 100 km.