Temat nabrał rozpędu za sprawą częstochowskiej drogówki, która zauwazyła podejrzanie zachowujący się pojazd. Kierowca według policjantów jechał nieudolnie, zmieniał pasy bez powodu, miał problem z utrzymaniem stałej odległości od krawędzi jezdni i nie reagował na sygnały policjantów próbujących zatrzymać go do kontroli. Funkcjonariusze podjęli decyzję o zatrzymaniu dokumentu nieporadnego kierowcy, a po wręczeniu mandatu za jazdę bez pasów, skierowali na ponowny egzamin.
Upartość nie zawsze popłaca
Nie chcąc po raz kolejny zdawać testów teoretycznych i egzaminu praktycznego, kierowca złożył wniosek do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które jednak przyznało rację policji. Nie dając za wygraną udał się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach, gdzie sędzia ponownie przychylił się do opinii funkcjonariuszy. Chcąc się chcąc kierowca będzie musiał po raz kolejny przystąpić do egzaminu, aby odzyskać uprawnienia do kierowania pojazdem.
Zobacz: Oblał egzamin na prawo jazdy za brak kierunkowskazu przed wjazdem na rondo. Czy słusznie?
Sytuacja jest dość kontrowersyjna. Z jednej strony zatrzymany kierowca nie złamał w sposób drastyczny przepisów (poza jazdą bez pasów bezpieczeństwa), a policja nie używa sformułowania, jakoby swoim zachowaniem stwarzał bezpośrednie zagrożenie dla innych uczestników ruchu. Takie "eliminowanie" nieporadnych kierowców z jednej strony może faktycznie przyczynić się do poprawy bezpieczeństwa, jednak jest też ogromną okazją do nadużyć ze strony policji. W końcu taka decyzja może zostać podjęta przez policjanta tylko na podstawie jego subiektywnej oceny czyichś umiejętności za kółkiem.