Kierowca BMW dał się zdemaskować! Do sytuacji doszło w Lublinie (woj. lubelskie) na ul. Tomasza Zana, obok wyjazdu spod francuskiego supermarketu. Kierujący czarnym sedanem, zbliżając się do skrzyżowania, minął znak C-2 (nakaz jazdy w prawo), pod którym znajdowała się adnotacja, że ów nakaz obowiązuje w godz. 18:00-10:00. W chwili nagrania było zdecydowanie wcześniej, co by oznaczało, że BMW mógł w tym przypadku skręcić tylko w prawo. Bohater nagrania zdecydował, że pojedzie po swojemu. Najwidoczniej wyszedł z założenia, że jeśli policja nie patrzy, to nic złego stać się nie może. Niewiele brakowało, a zaliczyłby niezłą wpadkę! Jego zapał ostudził oznakowany Fiat Ducato - na widok radiowozu, migającego niebieskimi światłami, kierowca się nawrócił i włączył prawy kierunkowskaz.
Polecany artykuł:
Lepsze pouczenie, niż wysoki mandat
Włączając sygnalizację świetlną, mundurowi chcieli dać kierowcy jasno do zrozumienia, że jeśli nie zmieni swojej decyzji, konsekwencje go nie ominą. Zgodnie z obowiązującym od 1 stycznia 2022 roku taryfikatorem mandatów, za zlekceważenie lub niedostosowanie się znaków nakazujących jazdę w danym kierunku (od C-1 do C-11), kierowcy muszą się liczyć z karą w wysokości nawet 250 zł. Jakby tego było mało, do konta kierowcy funkcjonariusz mógłby również dopisać 5 punktów karnych. Zdarzają się tez tacy, którzy poza złamaniem nakazu, nie sygnalizują swoich zamiarów. Zgodnie z przepisami, za utrudnianie lub tamowanie ruchu poprzez niesygnalizowanie lub błędne sygnalizowanie manewru, grozi mandat w wysokości 200 zł i 2 punkty karne. Tym razem kierowca BMW wyszedł obronną ręką. Miejmy tylko nadzieję, że ta lekcja czegoś go nauczyła.