Kierowca Lamborghini dał czadu na S7
Kierowcy, którzy nagminnie lekceważą ograniczenia prędkości, nie mogą liczyć na taryfę ulgową przy spotkaniu z policjantami drogówki. Zwłaszcza, gdy mowa o mundurowych z grupy "Speed", którzy specjalizują się w łapaniu najniebezpieczniejszych piratów drogowych. O tym, ile trzeba zapłacić za brawurę i brak zdrowego rozsądku, przekonał się 45-letni mieszkaniec Miechowa (woj. małopolskie), gdy na drodze ekspresowej nr 7 rozpędził pomarańczowe Lamborghini Huracan do 260 km/h. Za przekroczenie dopuszczalnej prędkości o 140 km/h został ukarany najwyższym mandatem.
SPRAWDŹ - Jeszcze łatwiej o mandat. Od 21 września ścieżka rowerowa będzie jak jezdnia
Policjanci nie mieli litości
Do zatrzymania pirata drogowego doszło w piątek (26 sierpnia) na trasie S7, pomiędzy miejscowościami Widoma i Szczepanowice (pow. krakowski). Kontrolując prędkość w nieoznakowanym radiowozie mundurowi dostrzegli jadące z zawrotną prędkością Lamborghini. W chwili pomiaru kierujący włoskim egzotykiem poruszał się z prędkością 260 km/h, co oznacza, że dozwoloną prędkość przekroczył ponad dwukrotnie.
ZOBACZ - Rozwoził paczki trumną na kołach. "Taki samochód wydał mi pracodawca"
Mężczyzna szybko został zatrzymany do kontroli. Sprawcą wykroczenia okazał się być 45-latek. Mężczyzna za tak rażące wykroczenie został ukarany najwyższym mandatem karnym. Od 1 stycznia 2022 roku za przekroczenie dopuszczalnej prędkości o 71 km/h i więcej, grozi grzywna w wysokości 2500 zł. Jakby tego było mało, do jego konta kierowcy mundurowi dopisali 10 punktów karnych.