Kierowca Mustanga zmiótł Skodę z drogi
Za kierownicą sportowego samochodu, który całą moc kieruje wyłącznie na tylną oś, trzeba mieć się na baczności. Droga, zwłaszcza w trakcie mocnej ulewy, szybko weryfikuje niedoświadczonych i brawurowych kierowców. Boleśnie przekonał się o tym kierowca czarnego Mustanga, który na drodze ekspresowej S5 stracił panowanie nad maszyną, w wyniku czego zmiótł z drogi poprawnie jadącą Skodę. Całe zdarzenie zostało uchwycone przez samochodową kamerę. Od prawdziwej tragedii obydwu kierowców dzielił tylko centymetry.
SPRAWDŹ - Gnał przez miasto, o prawo jazdy się nie martwił. Powód był oczywisty
Tragedia wisiała na włosku
Gwałtowne dodanie gazu na śliskiej nawierzchni, zwłaszcza przy autostradowej prędkości, natychmiast skutkuje utratą przyczepności. Z jakiegoś powodu kierujący Fordem Mustangiem nie miał o tym najmniejszego pojęcia, za co szybko zapłacił. Gdy przy dużej prędkości sportowe coupe wpadło w poślizg, z lewego pasa niemal w mgnieniu oka znalazło się na pasie awaryjnym. Za pierwszym razem kierowcy Forda udało się uniknąć kolizji z szarą Skodą, ale to nie wystarczyło. Zjeżdżając z powrotem na lewy pas Mustang zahaczył tyłem o czeskie kombi i zepchnął je z drogi. Finalnie obydwa auta przydzwoniły w bariery oddzielające jezdnie i o mało nie wpadły pod koła jadących z przeciwka samochodów. Gdyby prędkość obydwu samochodów była nieznacznie większa, doszłoby do prawdziwego karambolu.
Duża moc to duża odpowiedzialność
Siadając za stery mocnej maszyny, a zwłaszcza takiej, która cały moment obrotowy kieruje wyłącznie na tylną oś, trzeba mieć się na baczności. Niemal za każdym razem, gdy dochodzi do wypadku sportowego auta, stoi za tym brak doświadczenia kierowcy. Tym razem potwierdził to kierowca Mustanga, który za nic miał sobie silne opady deszczu i gorszą widoczność. Będzie to dla niego nauczka na całe życie, bowiem jak widać na nagraniu, z czarnego Forda nie zostało zbyt wiele.