Nagranie z monitoringu, na którym uchwycone zostało potrącenie, mrozi krew w żyłach. Pieszy uderzony przez Kię Sportage, prowadzoną przez 62-letniego kierowcę, odlatuje parę metrów, bezwładnie rzucany po asfaltowej nawierzchni. Siła uderzenia była ogromna, bo samochód nie jechał wolno i, jak wynika z nagrania, nie zdążył wytracić zbyt wiele prędkości. Nie tylko sam wypadek był jednak groźny dla poszkodowanego, bo to, co po wszystkim zrobił sprawca również mogło się źle skończyć.
Sprawdź: Ceny OC poszybują! Rząd chce, by koszt polisy zależał od punktów karnych
Kierujący Kią 62-latek wyskoczył z auta i próbował podnieść pieszego, który leżał na jezdni. Niedorzeczne zachowanie mogło narobić więcej szkody niż pożytku, bo nietrudno się domyślać, że po takim uderzeniu, pieszy mógł mieć poważne urazy i złamania. Początkowo, szok i adrenalina nie pozwalają poczuć bólu, ale pieszego i tak nie udaje się postawić do pionu.
Na miejscu zjawiło się pogotowie ratunkowe i policja. Karetka odwiozła poszkodowanego do szpitala, a funkcjonariusze policji zbadali trzeźwość kierowcy. W jego organizmie nie stwierdzono alkoholu. Za swoje przewinienie będzie prawdopodobnie odpowiadał przed sądem.