Pomimo wielu kampanii i nagłaśniania problemu przez media, kierowcy wciąż nie potrafią prawidłowo się zachować na przejazdach kolejowych. Nawet podwyższenie kary za wjechanie pod opadającymi rogatkami nie przynosi efektów, co tym razem potwierdził 82-letni mieszkaniec powiatu sokołowskiego. Mężczyzna w sobotę rano w Prostyni (woj. mazowieckie) zignorował sygnały świetlne i dźwiękowe, a na widok spadających zapór jeszcze przyspieszał. Finalnie znalazł się prawie na torach i gdyby nie odrobina szczęścia, jego manewr zakończyłby się tragicznym wypadkiem. Całe zdarzenie uchwycił kolejowy monitoring.
Polecany artykuł:
Zapłacił 2000 zł
Swoim nieodpowiedzialnym zachowaniem kierujący srebrną Skodą zmusił maszynistę pociągu relacji Ełk – Wrocław Główny do gwałtownego hamowania. Po mrożącym krew w żyłach zajściu mężczyzna, jak gdyby nigdy nic się nie stało, po prostu odjechał. Niedługo później Małkińscy funkcjonariusze ustalili tożsamość kierowcy i ukarali go mandatem karnym w wysokości 2000 zł.
Z pociągiem nie ma szans
Chcąc zaoszczędzić czasem kilkanaście sekund, kierowcy i motocykliści są w stanie zrobić naprawdę głupie rzeczy, zapominając, że lepiej dojechać później, niż nie dojechać wcale. Zbliżając się do przejazdu kolejowego trzeba mieć świadomość, że ważący kilka tys. ton pociąg nie jest w stanie zatrzymać się na odcinku kilkuset metrów. Każdego roku dochodzi w Polsce do blisko 400 wypadków na torach, które w całym roku wstrzymują ruch na ok. 600 godzin. Tylko w ubiegłym roku na przejazdach kolejowych zginęło prawie 50 osób.