Do wypadku by nie doszło, gdyby nie zachowanie przewoźnika firmy Uber, który co najmniej 3-4 sekundy po zapaleniu się czerwonego światła zdecydował się wjechać na skrzyżowanie. Młoda kobieta poruszająca się Abarthem 500 (testowaliśmy taki samochód - ZOBACZ), która jechała ul. Poligonową w stronę ul. Motorowej, ruszyła powoli, kiedy tylko zapaliło się zielone światło. Gdy już miała zjeżdżać ze skrzyżowania, przed maskę wjechała jej czarna Kia i doszło do zderzenia.
Zobacz: Zginął podczas wyprzedzania. Motocyklista uderzył w ciągnik
Na skutek uderzenia, Ceed hatchback obrócił się w lewo o 270 stopni, zatrzymując się dopiero za skrzyżowaniem. W aucie przewoźnika znajdywał się w dodatku pasażer, który miał zakończyć kurs dosłownie na przystanku obok. Jak się dowiedzieliśmy, gdy mężczyzna zauważył, że kierowca Ubera nie zwalnia przed sygnalizatorem, zwrócił mu uwagę. Na reakcję było już za późno i doszło do wypadku.
Sprawdź: 17-latek potężnie przydzwonił w kościół. Jechał z 15-latką
Zaraz po zdarzeniu na miejscu znaleźli się funkcjonariusze, którzy akurat poruszali się ulicą Ostrobramską. Niedługo później na miejsce zdarzenia przybył zespół ratowników medycznych, który przebadał poszkodowaną dziewczynę i klienta ukraińskiego przewoźnika. Poza niegroźnym stłuczeniem lewej nogi, kobiecie nic się nie stało, natomiast mężczyzna narzekał na ból głowy. Sprawcy także nic nie dolegało. Obydwie strony zdarzenia były trzeźwe. Na kierowcę Ubera za przejazd na czerwonym świetle i spowodowanie kolizji został nałożony mandat karny w wysokości 500 zł.