W grupie osób, których obejmuje śledztwo nie ma nikogo z zarządu Volkswagena. Prokurator Klaus Ziehe zaznaczył, że "wszyscy pochodzą z otoczenia koncernu w najszerszym sensie". O oszustwo i naruszenie ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwej konkurencji jest obecnie podejrzanych siedemnaście osób. W prokuraturze ciągle trwają przesłuchania świadków i badania przejętych akt.
Zobacz też: Kryzys Volkswagena to kryzys całej branży. Eksperci komentują skuteczność działań Koncernu
Konsekwencją dochodzenia prowadzonego przez Agencję Ochrony Środowiska (EPA), która podlega pod rząd USA, było przyznanie się do winy przez zarząd Volkswagena. Miało to miejsce we wrześniu 2015 roku. Chodziło o zainstalowanie do 11 milionów samochodów oprogramowania dającego możliwość fałszowania wyników pomiarów zawartości tlenków azotu w spalinach silników diesla.
Oszustwo polegało na tym, że oprogramowanie wyłączało system neutralizowania tlenków azotu podczas normalnej eksploatacji. Jeśli system rozpoznał, że auto jest poddawane testom, program uruchamiał proces neutralizacji i auto spełniało normy emisji spalin.