Pandemia koronawirusa brutalnie uderzyła w przemysł motoryzacyjny. Zakłócenia w łańcuchach dostaw, mniejszy popyt na nowe auta, utrudniony proces zakupowy, społeczna kwaratanna. Każda z wymienionych rzeczy to cios dla firm produkujących samochody. Niektóre koncerny myślą już o wznowieniu produkcji. Takie "odmrażanie" przemysłu jest konieczne dla zminimalizowania skutków gospodarczych epidemii.
Jak podaje Financial Times, decyzję o wznowieniu produkcji podjęły już Renault, Hyundai, Volkswagen i Volvo. Toyota poinformowała z kolei, że 23 kwietnia wznowiona zostanie produkcja w zakładach w Jelczu-Laskowicach i Wałbrzychu, w których produkuje się podzespoły.
Planami podzielił się również Volkswagen, który 27 kwietnia ma uruchomić taśmy montażowe w Polsce, Hiszpanii, Niemczech, Portugalii i Rosji. Przerwa w produkcji w poznańskich zakładach trwa już kilka tygodni, a na urlopach jest w związku z tym prawie 11 tys. pracowników.
Przeczytaj także: Koronawirus częściowo wstrzymuje polskie fabryki FCA. Co z produkcją w Tychach i Bielsku-Białej?
Restart produkcji będzie stopniowy. Fabryki na początku będą pracować w ograniczonym zakresie i osiągnięcie pełnych mocy z pewnością zajmie jeszcze jakiś czas. Dodatkowo, w każdym z wymienionych przypadków, przedstawiciele koncernów mówią o podjętych środkach ostrożności. Przykładowo, pracownicy mają być chronieni przyłbicami, Toyota przystosowuje drzwi do otwierania ich łokciem, a każdy będzie zobligowany do przynoszenia własnego jedzenia do pracy.
Im szybciej gospodarka się podniesie, tym mniej dotkliwe będą ekonomiczne skutki epidemii. Wiele wskazuje jednak na to, że nawet gdyby przemysł ruszył lada chwila z pełną mocą, czeka nas kryzys, jakiego dawno nie widzieliśmy. Pozostaje trzymać kciuki za powodzenie planów wznowienia produkcji.