Planowana zmiana w przepisach ma na celu ukrócenie procederu fikcyjnych przeglądów. Tajemnicą poliszynela jest, że niektórzy kierowcy i niektórzy diagności "załatwiają" przegląd w sposób nie do końca zgodny z prawem. Póki auto w wyjątkowo złym stanie technicznym nie spowoduje wypadku, zazwyczaj nikt nie dowiaduje się, że samochód nie przyjechał nawet na SKP.
Sprawdź: Kręcili liczniki, ale w drugą stronę. Przebieg rósł, a opłaty celne malały
Ministerstwo infrastruktury chce ukrócić te praktyki - niedawno pojawił się nowy pomysł, który mówi o konieczności robienia zdjęć samochodom odbywającym okresowe badanie techniczne. Jakie to mają być zdjęcia? Ma ich być więcej niż jedno?

i
Samochód, który przyjedzie na przegląd musi zostać sfotografowany
Nie wiadomo jeszcze jakie to mają być zdjęcia i czy ma na nich być ukazany dokładny stan techniczny pojazdu. Takie rozwiązanie funkcjonuje na przykład w Czechach.
Nałożenie kolejnego obowiązku na diagnostów z pewnością podniesie dyskusje na temat ceny badania technicznego. Dziś, wynosi ona 98 zł w przypadku auta osobowego i 162 zł za samochód z instalacją LPG. To ceny, które zostały ustalone 16 lat temu i pozostały niezmienne do dziś. Nic dziwnego, że diagności chcieliby podniesienia ceny przeglądu.
Nie przegap: Co oznacza czarny trójkąt na radiowozie? Wyjaśniamy tajemniczy symbol
Jeśli cena przeglądów pozostanie niezmienna, liczba SKP może się zmniejszyć. Na przeglądach zarabia się coraz mniej, dlatego jednym z rozwiązań może być ograniczenie liczby punktów, w których można wykonać badanie techniczne. Mniej stacji mogłoby się przełożyć na wyższą jakość obsługi - mówi się o tym również w obliczu planowanych zmian. Za nadzór, nadawanie i odbieranie uprawnień oraz wyrywkowe kontrole jakości pracy SKP, odpowiadałby Transportowy Dozór Techniczny.