Adrian R. miał doskonały plan. Założył firmę, która zajmować się miała renowacją starych samochodów. Strona WWW wyglądała bardzo profesjonalnie, a jej właściciel zapewniał, że "z dbałością o najmniejszy detal sprawi, że auto będzie jak nowe"!
Jak ustalił "Super Express", wirtualne biuro zarejestrował pod prestiżowym adresem przy Chmielnej i szybko zaczęli się do niego zgłaszać właściciele luksusowych wozów nie tylko z Polski, ale też z całej zachodniej Europy. Niemcy, Holendrzy, Austriacy. wszyscy w ciemno płacili od kilkudziesięciu do ponad 100 tys. zł i oddawali swoje zabytkowe auta w ręce obcego człowieka. 28-latek z początku mydlił klientom oczy, podsyłał zdjęcia z warsztatu na Podkarpaciu, gdzie rzekomo przeprowadzał prace. A tak naprawdę przerabiał dokumenty samochodów, przemalowywał je i. wystawiał na sprzedaż. Nowych nabywców także robił w konia.
Czytaj: Tak zmienili ruinę Porsche w klasyka
- Oferował zabytkowe samochody kilku osobom jednocześnie. Kontrahenci wpłacali zaliczki i kontakt się urywał - tłumaczy kom. Iwona Jurkiewicz z Centralnego Biura Śledczego Policji, które zatrzymało w tej sprawie już sześć osób. Adrian R. wpadł w swoim mieszkaniu w stolicy, jego kumple w Tarnobrzegu, w warsztacie, gdzie składowali wyłudzone auta. 28-latek usłyszał 67 zarzutów, w tym kierowania zorganizowaną grupą przestępczą. Oszukał kilkadziesiąt osób w całej Europie, a straty wyniosły co najmniej 3,5 mln zł. Część aut udało się odzyskać i zwrócić właścicielom. CBŚP nie wyklucza kolejnych zatrzymań.