Policjanci z Los Angeles natknęli się na opuszczone Lamborghini Huracan, które ktoś porzucił przy drodze szybkiego ruchu. Dziwi jednak fakt, że supersamochód był wywrócony do góry kołami, a wokół niego wykryto ślady krwi.
Sprawdź: 50-letnia Corolla z 421-konnym V8! To niecodzienna hybryda Toyoty i Lexusa]
Funkcjonariusze ustalają, kto kierował samochodem. Wiadomo, że kierowca nie trafił do szpitala i za kółkiem najprawdopodobniej nie siedział właściciel auta. Nie udało się jak na razie wyjaśnić szczegółów i okoliczności zdarzenia, bo w sprawie nie pojawili się świadkowie, a akurat to miejsce, gdzie doszło do wypadku nie jest objęte monitoringiem.
Ciężko powiedzieć, jak mocne było uderzenie, ale samochód nie został z żadnej strony zmiażdżony. Szczątki części nadwozia odnaleziono w promieniu kilkudziesięciu metrów, co oznacza, że auto mogło dachować więcej niż raz i jechać wcześniej ze sporą prędkością. Najbardziej prawdopodobne wyjaśnienie? Kierowca samochodu prowadził pod wpływem narkotyków lub alkoholu i chcąc uniknąć odpowiedzialności za spowodowanie wypadku, oddalił się z miejsca zdarzenia.