Przyszłość bez silników spalinowych nadciąga coraz szybciej i nie każdemu podoba się taka wizja. Nowe normy emisji spalin są tak restrykcyjne, że ich spełnienie wkrótce stanie się praktycznie niemożliwe. Regulacje, które miałyby wejść w życie w 2025 roku, są kilkukrotnie ostrzejsze niż te, które obowiązują dziś. Norma Euro 7 wskazuje, że auta mogłyby emitować 10 mg tlenków azotu na każdy kilometr, oraz od 100 do 300 mg tlenków węgla.
Sprawdź: Ukradł paliwo do kradzionego auta. Wpadł bo wlał benzynę zamiast diesla
Jak podaje Autokult.pl, zdaniem niemieckiego automobilklubu AvD tak restrykcyjne wartości nie są niemożliwe do osiągnięcia w krótkim czasie, a wyrazem niezadowolenia ma być petycja adresowana do Komisji Europejskiej. Pismo, pod którym AvD zbiera podpisy mówi o tym, że "elektryczna rewolucja" stanowi zagrożenie dla setek tysięcy miejsc pracy.
Przemysł ucierpi na wycofaniu z produkcji aut spalinowych?
Z informacji, jakie w petycji przytacza automobilklub wynika, że wycofanie z produkcji silników spalinowych dotknie nie tylko niemiecki przemysł motoryzacyjny, ale i dostawców oraz podwykonawców niemieckich koncernów. Mowa jest również o Polsce, bo również fabryki w naszym kraju wytwarzają komponenty i podzespoły niezbędne do produkcji konwencjonalnie napędzanych aut.
Recepta na problem? Według przedstawicieli AvD problem szkodliwych emisji tkwi nie w samych silnikach, a w paliwie, którymi są zasilane. Czy jest jakiś sposób, by uczynić konwencjonalne, spalinowe silniki czystszymi? Coraz głośniej mówi się o syntetycznym paliwie, które w procesie spalania nie generowałoby szkodliwych substancji. Czy będziemy wkrótce świadkami wyścigu po produkowane masowo syntetyczne paliwo? Czy za kilka lat wciąż będziemy mogli kupić w salonie auto z tradycyjnym silnikiem, jaki znamy dziś? Czas pokaże, być może szybciej niż nam się wydaje.