Donald Tusk przez ostatnie 7 lat jeździł Toyotą Avensis kombi z wysokoprężnym silnikiem 2.2 D-CAT (177 KM). Samochód był w użytkowaniu całej rodziny byłego szefa rządu - jeździła nim zarówno żona Małgorzata, jak i córka Kasia, czy syn Michał. Samochód będący własnością Platformy Obywatelskiej wraca teraz do partii. Od 1 grudnia Tusk obejmie stanowisko prezydenta Unii Europejskiej i musi zwrócić Toyotę.
Zobacz też: Takie auto ma Kasia Tusk. Córka premiera ma w garażu niezawodną Toyotę
Sytuacja ta wymusiła na rodzinie Tusków poważne zakupy. Były premier kupił nowiutki samochód, a wybór auta nie jest zaskakujący. Tuskowie wybrali kolejną Toyotę, ale tym razem jest to model nieco niższej klasy. Avensis plasował się w segmencie D (klasa wyższa-średnia), a nowa Toyota Auris Touring Sports Hybrid jest pozycjonowana w kompaktowej średniej klasie C. Dla przypomnienia Donald Tusk od zawsze stawia na solidne, niezawodne samochody japońskiej marki. Jego córka Kasia do dziś użytkuje poprzednią wersję Aurisa przejętą po ojcu, a jeszcze wcześniej były premier miał popularną Corollę.
Hybrydowa Toyota u Tusków
Co ciekawe funkcjonalna Toyota z nadwoziem kombi to ekologiczna odmiana w pełni hybrydowa. Pojazd w napędzie wykorzystuje silnik spalinowy o pojemności 1.8 litra (99 KM i 142 Nm), który został połączony z motorem elektrycznym (80 KM i 207 Nm) zasilanym niklowo-wodorkowymi akumulatorami. Obydwa silniki w połączeniu dostarczają w sumie 136 KM (100 kW), a napęd jest przekazywany na koła przednie za pomocą bezstopniowej automatycznej skrzyni biegów E-CVT. Dzięki tej technologi zużycie paliwa przede wszystkim w mieście jest niewielkie, co przekłada się na niższe koszty eksploatacji.
Przeczytaj: TEST Toyota Auris Touring Sports vs. Honda Civic Tourer: porównanie kombi
Użytkowanie hybrydowej Toyoty nie drenuje kieszeni, ale zakup takiego auta to już spory wydatek. Donald Tusk za swój egzemplarz w bogatej wersji wyposażenia PRESTIGE, z opcjonalnym metalicznym czarnym lakierem, musiał zapłacić lekko ponad 100 tys zł. Auto ma automatyczną klimatyzację, komputer pokładowy, kamerę cofania, czy 7 poduszek powietrznych. Dla szefa Rady Europejskiej, który będzie zarabiał 120 tys. złotych miesięcznie, to jednak żaden wydatek.