Maserati GranTurismo i GranCabrio przez ostatnie 12 lat były dla włoskiej marki "oczkiem w głowie". Nic w tym dziwnego, ponieważ od 2007 roku był to jedyny samochód sportowy segmentu GT, który figurował w ofercie producenta, a przy tym cieszył się dużym zainteresowaniem.
Nadwozie zaprojektowała Carrozzeria Pininfarina, a pod maską pracowała wolnossąca jednostka V8 o pojemności skokowej 4,2 litra, której moc sięgała 405 KM przy 7100 obr./min. i 460 Nm przy 4750 obr./min. Natomiast prędkość maksymalna wynosiła 285 km/h.
W 2008 roku na salonach pojawił się wariant "S", w którym zastosowano nowy silnik V8 o pojemności 4,7-litra. Wówczas powiększona jednostka generowała 440 KM przy 7000 obr./min. i 490 Nm przy 4750 obr./min. W tym przypadku poprzeczka została przesunięta do 295 km/h.
Wariant GranCabrio zadebiutował z kolei w 2010 roku i podobnie jak swoi zadaszeni rówieśnicy, był dostępny w wersji "podstawowej" z 4,2-litrowym silnikiem V8 oraz 4,7-litrowym silnikiem V8 o mocy 450 KM i 510 Nm w wersji GranCabrio Sport.
Przeczytaj także: Ferrari Roma zaprezentowane. Bazowy model marki ma przypominać o czasach Dolce Vita
W międzyczasie Maserati GranTurismo i GranCabrio zadebiutowały również w takich wersjach jak MC, MC Sport Line, Sport czy najmocniejszej i limitowanej MC Stradale.
Niestety, w 2019 roku przyszedł czas, aby pożegnać się z GranTurismo, które przez ostatnie 12 lat znalazło ponad 40 tys. nabywców. Producent, chcąc zakończyć produkcję modelu z przytupem, zarezerwował sobie ostatni egzemplarz całkowicie dla siebie i pomalował go w nietypowy sposób, a mianowicie w trzy kolory — niebieski, czarny i biały.
Zobacz: Lublin. Policjanci zatrzymali 7 praw jazdy w 24 godziny
Ten motyw ma oznaczać symboliczne nawiązanie do ewolucji modelu, którego kolejne wcielenie pojawi się już w 2021 roku. Pod maską "Zéda" pracuje benzynowe V8 o pojemności 4,7-litra, którego moc wynosi 460 KM i 520 Nm momentu obrotowego.
Wraz z pożegnaniem modelu GranTurismo, Maserati przygotowuje się na spore zmiany, ponieważ włosi zadeklarowali, że w ciągu najbliższych czterech lat w ofercie pojawi się aż siedem nowych modeli. Jakby tego było mało, każdy z nich ma być również oferowany w zelektryfikowanej wersji.