Kiedy w lipcu 2018 r. powstała możliwość zamówienia krótkich tablic rozpoczęła się lawina nadużyć. W urzędach ustawiły się ogromne kolejki ludzi, którzy byli przekonani, że należą się każdemu i na każdy samochód. Z czasem tablice przeznaczone na samochody z rynku amerykańskiego czy pojazdy niedostosowane konstrukcyjnie do właściwych tablic zaczęły trafiać na typowe auta Kowalskich. Zdarzyło się nawet, że mniejsze tablice dostał zwykły radiowóz Straży Miejskiej.
Zgodnie z § 27 ust. 1pkt 1 w/w rozporządzenia tablice rejestracyjne dzielą się na:
1) samochodowe:
a) jednorzędowe i dwurzędowe – do oznaczania wszystkich rodzajów pojazdów, z wyjątkiem motocykli, ciągników rolniczych, motorowerów i pojazdów rodzaju „samochodowy inny” (kategorii L6e i L7e),
b) jednorzędowe zmniejszone – do oznaczania pojazdów silnikowych posiadających zmniejszone wymiary miejsca konstrukcyjnie przeznaczonego do umieszczenia tablicy rejestracyjnej, z wyłączeniem motocykli, ciągników rolniczych, pojazdów wolnobieżnych wchodzących w skład kolejki turystycznej i pojazdów rodzaju „samochodowy inny”
Auta z małymi blachami pod lupą
Niestety, liczby złożonych podań mówią same za siebie. Do większości zainteresowanych nie doszła myśl, że nowe numery na tablicach są mocno ograniczone i z czasem ktoś poniesie za to konsekwencje. Tak też się dzieje teraz, ponieważ policja wraz ze Stacjami Kontroli Pojazdów biorą pod lupę każdy samochód ze skróconymi tablicami.
W momencie składania wniosku, każdy zainteresowany musiał potwierdzić, że jego samochód nie jest dostosowany do klasycznych tablic i z tego tytułu występuje o nowe. Podpisanie się pod tą deklaracją w momencie, kiedy to nieprawda, jest złamaniem prawa. Z wielu źródeł dochodzą słuchy, że pierwsze dowody zostały już zabrane, a żniwa dopiero się rozpoczęły.